W podkrakowskim Gaju auta pędzące do Zakopanego zabiły już ok. 40 osób. By zrobiło się bezpieczniej, rusza tam właśnie budowa kładki dla pieszych.
Kładka w tej podkrakowskiej miejscowości, umożliwiająca jej mieszkańcom bezpiecznie przechodzenie przez zakopiankę, ma powstać do końca listopada. 16 marca krakowski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przekazał plac budowy wykonawcy kładki, czyli firmie Skanska, a od dziś będą ruszały prace związane z inwestycją.
Jak informuje GDDiK, oprócz samej kładki wybudowane zostaną również dojścia do niej, odwodnienie liniowe oraz ogrodzenie, które wizualnie oddzieli dojścia do kładki od stojącego obok budynku. Powstaną też kanalizacja deszczowa, odwodnienie powierzchniowe, sieć elektroenergetyczna, doziemna sieć kablowa, stacja transformatorowa, przebudowane zostaną słup linii napowietrznej średniego napięcia oraz sieć teletechniczna i gazowa.
Z kładki, która ma powstać na wysokości restauracji „Pokusa” (w tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/ h), będą mogły również korzystać osoby niepełnosprawne. Ze względu na brak miejsca i górzyste ukształtowanie terenu, zamiast podjazdów dla wózków, do kładki prowadzić będą windy.
Całkowity koszt inwestycji ma wynieść ok. 5 mln 838 tys. zł.
Mieszkańcy gminy Mogilany od dawna walczą o poprawę bezpieczeństwa na zakopiance, ponieważ zarówno w samych Mogilanach, jak i w pobliskim Gaju często dochodzi do poważnych wypadków z udziałem pieszych. Ostatni śmiertelny wypadek wydarzył się kilka tygodni temu, 24 lutego. Gdy 65-letni mężczyzna wszedł na jezdnię (na pas w kierunku Myślenic) na górce przy skrzyżowaniu zakopianki z ulicami Zadziele i Widokową, został uderzony przez jadący samochód. Siła tego uderzenia była tak duża, że odrzuciło go pod jadący równolegle autokar. Pomimo reanimacji, mężczyzna zmarł.
Budowa nie rozwiązuje jednak problemu do końca. Konieczny jest wiadukt. - Cieszy nas fakt, że w tym roku w Gaju powstanie kładka, jednak to za mało, bo bez wiaduktu, który musi powstać w miejscu ostatniego wypadku (to miejsce zostało przez nas wskazane wiele miesięcy temu), nadal będą ginąć tam ludzie - przekonuje Sylwester Szefer, przewodniczący Stowarzyszenia Mieszkańców Gminy Mogilany.
Jak dodaje, stowarzyszenie nie żąda niczego innego, jak tylko cywilizacji, bo dla zwierząt buduje się tzw. bezpieczne przejścia, by mogły przekraczać ruchliwe drogi, a dla ludzi nie, bo nie ma na to pieniędzy.
- W miejscu ostatniego wypadku ludzie muszą narażać swoje życie, by przejść na drugą stronę jezdni. Nie ma innej możliwości. Po jej obu stronach są bowiem przystanki autobusowe, ale nie ma pasów, świateł, wiaduktów - podkreśla szef SMGM.
By przekonać władze do działania, stowarzyszenie prowadzi nietypową akcję - tworzy imienną listę osób, które zginęły na zakopiance, potrącone przez rozpędzone auta. - Droga ma 40 lat i na ten moment mamy ponad 40 nazwisk - opowiada S. Szefer. - Nie chcemy być więc gorsi od jeleni i żabek z Augustowa - dodaje.
Czytaj także: