W czwartkowy wieczór na barce pod Wawelem ewangelizował hiphopowy zespół Wyrwani z Niewoli.
- Jesteśmy tu, żeby stanąć w imieniu Chrystusa i powiedzieć o Jego miłosierdziu i o naszym doświadczeniu miłości Boga - mówił Jacek, jeden z członków zespołu. - Każdy człowiek ma wpisane głęboko w sercu pragnienie miłości i szczęścia, ale w dzisiejszym świecie można łatwo dać się nabrać i natknąć się na ich podróbki. My z Piotrkiem zaczęliśmy takie substytuty łykać - opowiadał. Przestrzegał, że takie zachowanie sprawia, że człowiek zaczyna żyć w wielopoziomowym kłamstwie.
- Pójście za Chrystusem to nie jest stąpanie po płatkach róż. To stąpanie po cierniach! Ale łatwiej iść po tych cierniach, kiedy jest tu Chrystus i kiedy w sercu nosimy Jego miłość - przekonywał Jacek.
O swoim nawróceniu opowiadał Piotrek, członek Wyrwanych z Niewoli. Jako dziecko był molestowany, co sprawiło, że odsunął się od Boga i od Kościoła. Sądził, że z jego życia nic dobrego nie mogło wyniknąć oraz że cierpienie, którego doświadczył, nie miało sensu. Przez to wpadł w złe towarzystwo. Jego koledzy pokazali mu pornografię, od której zaczął się uzależniać. Z biegiem czasu doszły do tego kradzieże, narkotyki i alkohol. - Kiedy wracałem do domu, byłem sam. Patrzyłem w lustro i widziałem zalęknionego, skrzywdzonego dzieciaka, a to wszystko, co było na zewnątrz, było tylko maską - opowiadał.
Uzależnił się od narkotyków tak bardzo, że potrzebował ich nawet tuż po przebudzeniu. Jednak pewnego dnia otrzymał propozycję pracy w Gdańsku. Wydawało się, że jego życie w końcu się zmieni. Wyjechał z rodzinnej miejscowości, jednak musiał wrócić, i właśnie wtedy, w pociągu, poznał pewnego chłopaka. Okazało się, że to zakonnik.
- Jechaliśmy razem 5 godzin, a on mnie nie nawracał! Zobaczyłem wtedy w nim coś, czego nigdy nie dostrzegłem w żadnym z moich kolegów - był w nim taki zwyczajny spokój, wewnętrzna radość - opowiadał na barce "Aquarius" Piotrek. - Zobaczyłem człowieka, który żył naprawdę. Zobaczyłem człowieka, który błyszczał. To było porażające!
Bał się jednak zapytać o to, co sprawia, że poznany niedawno zakonnik jest tak szczęśliwy. Kiedy wrócił do domu, mama już na niego czekała. Powiedział jej wtedy, że nie ma siły, by żyć. Po trzech dniach postanowił pójść do kościoła. Kiedy zobaczył spowiadającego księdza, odczuł ogromną potrzebę spowiedzi.