Z ks. Bogdanem Kordulą, dyrektorem Caritas Archidiecezji Krakowskiej o przyjmowaniu uchodźców w parafiach rozmawia Miłosz Kluba.
Miłosz Kluba: W ostatnich dniach odbyło się spotkanie dyrektorów diecezjalnych Caritas z całej Polski. Czy wiadomo już, jak będzie wyglądało zaangażowanie parafii w przyjmowanie uchodźców? Deklaracje pomocy ze strony niektórych proboszczów już padły.
Ks. Bogdan Kordula: Temat odpowiednich procedur był poruszany podczas spotkania w Turnie. Spotkaliśmy się także z przedstawicielami Urzędu ds.Cudzoziemców. Bardzo mocno podkreślone zostało rozróżnienie przybywających do Europy z Bliskiego Wschodu na uchodźców, czyli tych, którzy w wyniku wojny utracili swoje domy i imigrantów zarobkowych, którzy próbują się dostać do bogatych krajów UE. Wśród nich nie brakuje nawet osób z południa Europy, z Bałkanów.
To właśnie uchodźcy, pełne rodziny będą podmiotem działań Unii. To jednak nastąpi, jak nam wyjaśniano, dopiero około kwietnia 2016 roku. Wtedy do Polski trafi pierwsza grupa uchodźców. Kolejna ma przybyć w czerwcu, może wrześniu. Nie wiadomo na razie ile to będzie osób, nie są dopracowane szczegóły logistyczne. Na pewno będą to osoby wybrane przez nasze służby bezpieczeństwa, zweryfikowane i przetransportowane do naszego kraju bezpośrednio z obozów dla uchodźców - z Włoch, być może Turcji, Jordanii. Dlatego ta procedura potrwa tak długo. Potem skrócona może zostać procedura starania się o azyl i o kartę pobytu.
Na co będą mogli liczyć ci, którzy zdecydują się osiedlić w Polsce?
To cała kwestia usamodzielnienia osób, które znajdą się w obcym kraju. Na razie nie wiadomo jednak, jakie będą warunki finansowe, za co ci ludzie będą żyć, gdzie będą mieszkać, w jaki sposób nauczą się języka, gdzie ich dzieci pójdą do szkoły. Wiemy już, że to nie będzie jedna, duża fala. Wszystko będzie kontrolowane.
My to, co na ten temat powiedział papież Franciszek traktujemy jako wiążącą deklarację pomocy - przede wszystkim z rządem, który bierze na siebie odpowiedzialność za przewiezienie tych ludzi, zapewnienie dokumentów i szansy na życie.
Wiemy, że jest planowane wsparcie z Unii Europejskiej. Będą to pieniądze na zasiedlenie, może jakiś remont mieszkania, naukę języka, stworzeniem miejsca pracy. Nie będzie to natomiast system, w którym ten, kto przyjedzie od razu znajdzie się na garnuszku pomocy społecznej. To byłoby niesprawiedliwe w stosunku do polskich rodzin, żyjących na granicy biedy.