O minionych Światowych Dniach Młodzieży dyskutowali zagraniczni goście piątkowej konferencji.
Zorganizowane w Collegium Novum spotkanie zatytułowane "Światowe Dni Młodzieży: źródła i rozwój idei" było pretekstem, by z minionych już spotkań papieża z młodymi wyciągnąć wnioski, które pomogą przygotować Kraków na przyjazd pielgrzymów z całego świata.
Co więcej - było ono też okazją, by w Światowych Dniach Młodzieży dostrzec niepowtarzalny czas, który z pewnością połączy uczestniczących w nich chrześcijan, ale nie tylko!
Właśnie po to w piątek do Krakowa zjechali naukowcy, liderzy religijni i przede wszystkim organizatorzy dotychczasowych spotkań młodych z ojcem świętym. Pod lupę wzięli oni zwłaszcza spotkania zorganizowane w latach 1985-2013. Każdy z nich podkreślał, że było to niezwykłe doświadczenie, które zgromadziło, a nawet pojednało wiele osób.
- Chcieliśmy wzmocnić spójność i tolerancję naszego społeczeństwa - tłumaczył dr Danny Casey, który pracował przy organizacji ŚDM 2008 w Sydney. - Byliśmy zjednoczeni i szczęśliwi jako naród w tym okresie - wspominał.
Podobne wrażenia miał dr Kishore Jayabalan z Rzymu, który opowiadał, że jego rodacy początkowo byli sceptycznie nastawieni do powodzenia tego przedsięwzięcia. Jak się później okazało, zupełnie niesłusznie, bo i tam Światowe Dni Młodzieży przyniosły wiele dobra.
- To było takie spotkanie rodzinne, gdzie mamy dziadka, u którego stóp siedzą dzieci, a rodziców nie ma w domu - porównał. - Macie szczęście, że was to czeka w lecie! - zapewniał.
Zagraniczni eksperci przekonywali też, że spotkanie z papieżem jest doskonałym narzędziem ewangelizacyjnym młodego pokolenia.
- Wiele osób w Kościele nie zdaje sobie sprawy z tego jak wiele dobra może wnieść Światowy Dzień Młodzieży jeśli chodzi o ewangelizację, ale też przez pokazanie tych ważnych wartości społeczeństwu - mówił prof. Yago de la Cierva Álvarez de Sotomayor, zaangażowany w organizację ŚDM 2011 w Madrycie.
Jak przekonywał, to spotkanie w Hiszpanii przyciągnęło więcej młodych osób niż udało się to którejkolwiek z partii politycznych.