Powrót do strony
  • nasze media
  • Kontakt
SUBSKRYBUJ zaloguj się
PROFIL UŻYTKOWNIKA
Wygląda na to, że nie jesteś jeszcze zalogowany.
zaloguj się
lub
zarejestruj się
Wiara.pl - Serwis

Krakowski

  • Nowy numer
  • AKTUALNOŚCI
  • OPINIE
  • GALERIE
  • ARCHIWUM
  • KONTAKT Z ODDZIAŁEM
  • Patronaty
  • Diecezje
    • Bielsko-Żywiecka
    • Elbląska
    • Gdańska
    • Gliwicka
    • Katowicka
    • Koszalińsko-Kołobrzeska
    • Krakowska
    • Legnicka
    • Lubelska
    • Łowicka
    • Opolska
    • Płocka
    • Radomska
    • Sandomierska
    • Świdnicka
    • Tarnowska
    • Warmińska
    • Warszawska
    • Wrocławska
    • Zielonogórsko-Gorzowska
  • O Diecezji
    • KURIA
    • BISKUPI
    • HISTORIA DIECEZJI
    • PARAFIE

Najnowsze Wydania

  • GN 20/2025
    GN 20/2025 Dokument:(9259124,Kochać człowieka, piętnować zło)
  • GN 19/2025
    GN 19/2025 Dokument:(9250678,Kościół prawa czy Kościół miłości?)
  • GN 18/2025
    GN 18/2025 Dokument:(9238269,Człowiek jednej roli)
  • GN 17/2025
    GN 17/2025 Dokument:(9228937,Synchronizacja i piękni ludzie)
  • Historia Kościoła (9) 03/2025
    Historia Kościoła (9) 03/2025 Dokument:(9220196,Państwo ze stosów. Czy Francja podłożyła za dużo ognia pod własną historię?)
krakow.gosc.pl → Wiadomości z archidiecezji krakowskiej → Ten dom to esencja dobra

Ten dom to esencja dobra przejdź do galerii

Pierwszy w Polsce Dom Ronalda McDonalda, w którym mieszkają rodziny małych pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, świętuje pierwsze urodziny. W ciągu ostatnich 12 miesięcy stał się on "domem poza domem" dla 306 rodzin.

 
Wśród wolontariuszy pomagających w domu są m.in. pani Magda z synem Maćkiem. W piątek usmażyli dla wszystkich pyszne naleśniki Monika Łącka /Foto Gość

Do tej pory najdłuższy pobyt w domu, który wciąż trwa, wynosi już ponad 210 dni, a rodzice ich chore dziecko wciąż walczą z ciężką chorobą. W nieszczęściu mają jednak szczęście, bo nie muszą spać na podłodze, przy szpitalnym łóżku dziecka, ale w przytulnym pokoju z łazienką. Mogą więc odpocząć, wziąć ciepły prysznic, zjeść coś dobrego i z nowymi siłami wrócić do swojej pociechy, by dodać jej sił.

Z kolei najdłuższy, szczęśliwie zakończony już pobyt w Domu Ronalda McDonalda trwał 191 dni. Bliźniaki Milo i Tyluś (jeden z nich był hospitalizowany, drugi przebywał w Domu, aby być blisko brata) wraz z rodzicami, spędzali w szpitalu i w domu czas od pierwszych miesięcy swojego życia. Tu stawiali swoje pierwsze kroki, bawili się, a co najważniejsze, byli razem.

- W tym domu, który naprawdę jest domem poza własnym domem, wszyscy nawzajem dbamy o siebie. Wspólnie spędzamy czas, gdy nabieramy sił po pobycie w szpitalu, czyli wyrzucamy z siebie stres i wszystkie złe emocje, by do dzieci wrócić z uśmiechem. Wspólnie też gotujemy (ja - herbatę), pieczemy, sprzątamy i czujemy się jak u siebie. To bardzo ważne, a takich domów powinno być dużo więcej - przekonuje pan Grzegorz, który w domu jest od trzech tygodni. Jego syn Filip przeszedł właśnie przeszczep szpiku kostnego i jest na dobrej drodze do zdrowia.

- Pracownicy domu i wolontariusze możemy tylko współodczuwać z rodzicami chorych dzieci i domyślać się, co przeżywają. Jednak najlepiej rozumieją się nawzajem, bo wszyscy są w tej samej sytuacji. Możemy i chcemy im pomagać, jak tylko się daje i ogromnie cieszymy się, gdy widzimy w ich oczach słowo dziękuję - mówi Katarzyna Nowakowska, dyrektor wykonawczy domu, która w jego powstanie włożyła całe serce.

W sumie, wszystkie rodziny zakwalifikowane do pobytu w domu, spędziły w nim aż 5513 noclegów i gdyby musiały za nie płacić tak, jak w hotelu, to pewnie dobiłyby do kwoty 650 tys. zł. Niewiele osób stać jednak na to, by nocować w hotelu, dlatego rodzice najczęściej wybierają szpitalną podłogę, śpiwór i karimatę. W Domu Ronalda McDonalda mogą spędzać czas zupełnie bezpłatnie, a wszystkie koszty pokrywają darczyńcy i sponsorzy.

Dom współpracuje głównie z oddziałami onkologicznymi USD (zdarzają się jednak także przyjęcia rodziców dzieci z oddziału kardiochirurgicznego), bo takie było założenie domu, a rodzice dostają informację o możliwości przyjęcia do domu i składają odpowiedni wniosek. Decyduje o tym m.in. odległość rodziny od domu, stan zdrowia dziecka i prognozy dotyczące czasu jego pobytu w szpitalu. Zazwyczaj rodzice muszę poczekać kilka chwil na wprowadzenie się, a rotacja w domu jest bardzo duża, ponieważ dzieci leczone chemioterapią mają przerwy w jej przyjmowaniu i wtedy rodzina może wrócić do swojego domu na przepustkę.

- Ten dom jest esencją dobra! - nie ma wątpliwości prof. dr hab. n. med. Adam Jelonek, Prezes Fundacji Ronalda McDonalda. Jak tłumaczy, dom pomaga zarówno rodzicom, którzy potrzebują wytchnienia od szpitalnej codzienności, jak i samym dzieciom, które potrzebują rodziców silnych, wypoczętych i pełnych pozytywnej energii, z którą łatwiej stawić czoło chorobie nowotworowej.

- Co ważne, ten dom nie jest własnością fundacji, ale stał się własnością społeczeństwa, bo tak naprawdę skorzystać z niego może każdy i nigdy nie wiadomo, kiedy będzie się tego potrzebowało. Patrząc na pracę wolontariuszy i pracowników domu jestem przekonany, że w ludziach są ogromne pokłady dobra, a dawanie go innym sprawia im wielką frajdę, bo dali się uwieść atmosferze tego miejsca - dodaje prof. Jelonek.

- Ten dom nie jest oazą szczęścia, bo rodzice przeżywają trudne chwile. Dorośli boją się nawet bardziej niż ich dzieci. Będąc z nimi nie możemy tylko z nimi płakać, ale przede wszystkim ocierać ich łzy, by radzili sobie z emocjami i do dzieci wracali pogodni. Dlatego też stawiamy na komfort - rodzice mają czuć, że mają tu wszystko co najlepsze. Także podwójne, wygodne łóżka są dla ich dobra, by w czasie choroby dziecka dbali o swoją bliskość - tłumaczy K. Nowakowska, która wraz ze swoim zespołem zwerbowała już całe zastępy (56 osób) wolontariuszy oddających rodzicom swoje serce i czas. Wśród są m.in. pani Dorota i pani Magdalena.

- Rozumiem, co czują ci rodzice, bo niedawno na czerniaka zmarła moja 36-letni córka. Zostałam sama z wnukiem i żebyśmy jakoś otrząsnęli się z tej traumy, chcieliśmy mieć kontakt z życzliwymi ludźmi. A skoro lubię pomagać, to tu znalazłam dla nas dobre miejsce. Tym, którzy tu mieszkają, mówię więc, że razem damy radę - mówi pani Dorota.

- Od małego zaszczepiam w moim synu, Maćku, chęć pomagania innym, bo uważam, że rodzice powinni być dla dzieci kierunkowskazami pokazującymi, co jest dobre i ważne. A ile dobra damy innym, tyle do nas wróci - dodaje pani Magda, która wraz z synem przygotowała dziś dla dziennikarzy i rodziców górę pysznych naleśników.

Warto dodać, że w domu znajduje się 20 pokoi, w tym dwóch apartamentów, zaprojektowanych z myślą o rodzicach niepełnosprawnych. Na powierzchni blisko 100 mkw. może przebywać jednocześnie 49 osób, a w pokojach nocować jednocześnie 20 kilkuosobowych rodzin. Dom wyposażony jest we wspólny salon, kuchnię, jadalnię i pralnię.

Krakowski dom jest jednym z 400 już Domów Fundacji Ronalda McDonalda działających w 42 krajach. Fundacja prowadzi też badania przesiewowe i edukacyjne pod hasłem "NIE nowotworom u dzieci" i finansując szkolenia lekarzy POZ we wczesnym wykrywaniu nowotworów. 6 i 7 listopada ambulans fundacji zawita do Krakowa.

A czego fundacji potrzeba najbardziej? Odpowiedź jest prosta: darczyńców, by można było przebadać jak największą ilość dzieci (także z miejscowości, z których do specjalisty jest 100 i więcej kilometrów), i aby można było budować w Polsce więcej "domów poza domem".

Przeczytaj także:

Nie będą jeść na parapecie 

« ‹ 1 › »
Pierwszy rok Domu Ronalda McDonalda

Foto Gość DODANE 14.10.2016

Pierwszy rok Domu Ronalda McDonalda

​14 października 2015 r. przy Uniwersyteckim szpitalu Dziecięcym otwarty został pierwszy w Polsce "dom poza domem" dla rodziców chorych maluchów leczących się w Porkocimiu,  
oceń artykuł Pobieranie..

Monika Łącka Monika Łącka

|

GOSC.PL

publikacja 14.10.2016 19:05

0 FB Twitter
drukuj wyślij zachowaj
TAGI:
  • DOM RONALDA MCDONALDA
  • PROKOCIM
  • UNIWERSYTECKI SZPITAL DZIECIĘCY W KRAKOWIE-PROKOCIMIU

Polecane w subskrypcji

  • Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
    • Kościół
    • Franciszek Kucharczak
    Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
  • Kościół ubogich i męczenników. Czego o. Robert Prevost nauczył się podczas misji w Peru?
    • Kościół
    • Wiesława Dąbrowska-Macura
    Kościół ubogich i męczenników. Czego o. Robert Prevost nauczył się podczas misji w Peru?
  • Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
    • Kościół
    • Franciszek Kucharczak
    Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
  • Agresja wobec medyków przybiera na sile. Czy da się ją opanować?
    • Polska
    • Agnieszka Huf
    Agresja wobec medyków przybiera na sile. Czy da się ją opanować?
  • IGM
  • Gość Niedzielny
  • Mały Gość
  • Historia Kościoła
  • Gość Extra
  • Wiara
  • Foto Gość
  • Fundacja Gość Niedzieleny
  • O nas
    • O wydawcy
    • Zespół redakcyjny
    • Sklep
    • Biuro reklamy
    • Prenumerata
    • Fundacja Gościa Niedzielnego
  • DOKUMENTY
    • Regulamin
    • Polityka prywatności
  • KONTAKT
    • Napisz do nas
    • Znajdź nas
      • Newsletter
        • Zapisz się już dziś!
  • ZNAJDŹ NAS
WERSJA MOBILNA

Copyright © Instytut Gość Media.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zgłoś błąd

 
X
X
X