Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie pochowano dziś ks. Stanisława Małysiaka. Pogrzeb poprzedziła Msza św. odprawiona w kościele Mariackim przy trumnie zmarłego kapłana.
Ksiądz Stanisław Małysiak zmarł w sobotę 1 kwietnia, w 92. roku życia i 62. roku kapłaństwa. Był partyzantem AK, wieloletnim przewodniczącym Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Kurii Metropolitarnej w Krakowie. Podczas pracy kurialnej był bliskim współpracownikiem arcybiskupów krakowskich (najpierw Karola Wojtyły, później Franciszka Macharskiego), a także założycielem Wydawnictwa św. Stanisława.
Mszę św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Pieronka koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów, m.in. biskupi: Kazimierz Górny, Grzegorz Ryś, Jan Szkodoń, Jan Zając oraz ks. Zdzisław Sochacki, proboszcz katedry wawelskiej, i ks. dr Dariusz Raś, archiprezbiter Mariacki. Odczytano listy kard. Stanisława Dziwisza i bp. Józefa Guzdka, które były już czytane podczas wczorajszych uroczystości żałobnych.
- Zmartwychwstanie Chrystusa stało się przyczyną naszej nadziei życia wiecznego. Dlatego, kto uwierzy, będzie zbawiony. Chrześcijanin dlatego, że nosi imię Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, widzi i przeżywa kres własnego życia ziemskiego, a także pożegnanie z tymi, którzy odchodzą z wiarą w życie wieczne. Nasz stosunek do śmierci jest sprawdzianem naszej wiary. Wprawdzie zrozumiały jest ludzki smutek, spowodowany zwłaszcza odejściem osób nam bliskich. W naszym sercu, w naszej świadomości powinna jednak dominować nadzieja. Ona jest oczekiwaniem spełnienia obietnic danych człowiekowi przez Boga w Chrystusie - powiedział w kazaniu bp Pieronek.
Odniósł się również do zmarłego kapłana.
- Ożywieni tą nadzieją, żegnamy dzisiaj śp. księdza Stanisława, dziękując Bogu za wszelkie dobro, które za jego pośrednictwem stało się naszym udziałem. Nie mam w zwyczaju mówić na pogrzebie o zmarłym. Tym bardziej nie próbuję oceniać jego życia, bo to należy tylko do Boga. Niech mi jednak będzie wolno zwrócić uwagę na to, co nam, jego kolegom, a zapewne także wielu innym ludziom, kojarzy się z ks. Stanisławem. Jako kolega i kapłan był życzliwy, uśmiechnięty, chętny, by pomagać, gościnny i pełen fantazji. Całe życie był kapłanem i żołnierzem. Co więcej, umiał doskonale zharmonizować te dwa wielkie powołania - stwierdził bp Pieronek.
Czytaj także: