– Zbyszek był takim człowiekiem, jakich mało jest we współczesnym świecie. Dobroć od niego wręcz biła. Był też takim człowiekiem, który – gdy spotyka się go po raz pierwszy – wydaje się najbliższą osobą na świecie – wspomina Zbigniewa Wodeckiego Anna Dymna.
Ci, którzy znali zmarłego 22 maja artystę, rodowitego krakowianina, jednym głosem mówią, że był zawsze pogodny i serdeczny. Nigdy też niczego nie odmawiał, zwłaszcza jeśli chodziło o udział w koncertach dobroczynnych.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.