Nowotarski oddział Związku Podhalan przywitał ks. Władysława Zązla, który emeryckie życie kapłańskie będzie wiódł w stolicy Podhala.
We wtorkowy wieczór Sala Regionalna im. ks. prof. Józefa Tischnera była wypełniona po brzegi. Bohaterem spotkania był ks. Zązel, niestrudzony kapelan Związku Podhalan, niegdyś krzewiciel wesel bezalkoholowych, długoletni proboszcz w Kamesznicy (diecezja bielsko-żywiecka).
Ks. Władysław, jak zawsze, był pełen werwy i jak z rękawa wyciągał kolejne przyśpiewki oraz opowieści związane m.in. z Janem Pawłem II. - Byliśmy na audiencji, zrobiło się tłoczno. Ustawiamy się do zdjęcia, nie chcę nikogo potrącić. Aż w pewnym momencie ocieram się o Ojca Świętego. Zaraz słyszę od Jana Pawła II: "Władek, nie pchaj się!" - śmiechu potem było, że hej! - opowiadał.
Ksiądz Władysław świetnie pamięta także spotkanie z Janem Pawłem II na Wawelu podczas pielgrzymki w 1979 r. - Stałem przy sarkofagu królowej Jadwigi. Ojciec Święty przechodził obok, wypatrzył mnie, zatrzymał się, położył mi rękę na ramieniu i mówi: "Władziu, Władziu, kiedy mi piyknie zaśpiewasz po góralsku?" - wspomniał ks. Zązel.
- Całe życie modliłem się, żeby godnie przejść na emeryturę. Najwyższy mnie wysłuchał. Brata mam w Nowym Targu, siostra w Poroninie, a i do Dębna [rodzinnej miejscowości ks. Władysława - przyp. red.] niedaleko - cieszy się kapłan. Duchowny od wakacji jest rezydentem w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i ciągle wspiera różne inicjatywy Związku Podhalan.