W Krakowie odbyły się dziś uroczystości pogrzebowe Piotra Marii Boronia, działacza niepodległościowego i społecznego z czasów PRL.
Ów inicjator i projektant licznych upamiętnień postaci oraz wydarzeń z historii Polski, współorganizator pierwszego po wojnie Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej, muzealnik, zmarł po ciężkiej chorobie 28 grudnia w wieku 62 lat.
Pożegnano go Mszą św. odprawioną w kolegiacie akademickiej św. Anny przez jej proboszcza ks. prof. Tadeusza Panusia oraz o. Eustachego Rakoczego, paulina, duszpasterza kombatantów, o. Jerzego Pająka, kapucyna, kapelana kombatantów, o. Józefa Mońkę, ks. Andrzeja Fryźlewicza i ks. Adama Podbierę. Przy trumnie nakrytej flagą w barwach narodowych, z legionową maciejówką na wieku, zaciągnięto wartę wojskową.
Urodził się w wiele mówiącym i zobowiązującym dniu - 6 sierpnia, związanym z wymarszem w 1914 r. I Kompanii Kadrowej. - Jego ascetyczna, uduchowiona twarz przypominała oblicze Jezusa znane z wielu obrazów. Święty Paweł wspomniał, że "nikt z nas nie żyje dla siebie". Piotrze! Ty nie żyłeś dla siebie - żyłeś dla innych, dla ojczyzny i dla Boga - mówił o zmarłym zaprzyjaźniony z nim od 35 lat kapucyn o. Mońko. - W pieśni pogrzebowej "Niech aniołowie zawiodą cię do raju" wspomina się też, że "gdy tam przybędziesz, niech przyjmą cię męczennicy". Nie mam wątpliwości, że będą wśród nich ci, których pamięć utrwalałeś w spiżu i w marmurze, na projektowanych przez ciebie tablicach w krakowskim klasztorze kapucynów. Wiele razy, biorąc udział w pogrzebach, śpiewałeś starą pieśń wojskową "Śpij, kolego, w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie". Dzisiaj my ci ją zaśpiewamy - dodał kaznodzieja.
Ks. Fryźlewicz przekazał z kolei w imieniu metropolity krakowskiego zapewnienie o modlitwie za śp. Piotra.
Nad trumną zmarłego pochyliły się sztandary, przemówili przyjaciele. - Według twoich zasad, drogi druhu, służba Polsce nigdy się nie kończy - mówił Jerzy Giza, dyrektor Zespołu Szkół Społecznych w Krakowie. - Byłeś tym, który zawsze wierzył, że na polskim nieboskłonie zajaśnieje prawdziwa jutrzenka wolności, a nie pokryta czerwoną rdzą, z cieniami sierpa i młota, błyskotka. I doczekałeś tego. Doczekałeś czasu, gdy te ideały, którym służyłeś, są już ideałami nie tylko wąskiej grupy, owej krakowskiej I Kompanii Kadrowej z lat 70. i 80., lecz żyje nimi cała Polska, żyją nimi instytucje państwa. Obiecujemy, że będziemy kontynuować twoje dzieło, by spełniły się słowa z wiersza Jana Lechonia, opisujące krakowski pogrzeb Apolla Korzeniowskiego, ojca Josepha Conrada: "Mową twardą i prostą, chropowatą mową, /żegnali go Polacy i cicho płakali, /nakryli go ojczyzną, jak czapką wojskową, /a później się rozeszli i bili się dalej" - mówił Jerzy Bukowski, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego.
"Spiskowca wolności", jak za Zbigniewem Herbertem mówiono o P.M. Boroniu, pochowano w grobie rodzinnym na cmentarzu w krakowskim Prokocimiu. Na mogile złożono m.in. wieniec od prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudy.
Czytaj także: