W Krakowie odbył się dziś pogrzeb o. Niwarda Karszni, cystersa, budowniczego kościoła i wspólnoty parafialnej na nowohuckim os. Szklane Domy.
Duchowni, w tym współbracia zakonni, krewni oraz liczni parafianie, przyjaciele i znajomi modlili się najpierw przy trumnie z ciałem zmarłego w trakcie Mszy św. odprawionej w kościele pw. Matki Bożej Częstochowskiej i bł. Wincentego Kadłubka pod przewodnictwem bp. Jana Zająca. Po zakończeniu uroczystości w kościele trumnę złożono w grobie na cmentarzu grębałowskim.
Mszę koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów, w tym opaci cysterscy z opatem mogilskim o. Piotrem Chojnackim OCist. Listy przesłali: abp Marek Jędraszewski i generał zakonu cystersów - opat generalny o. Mauro Giuseppe Lepori OCist. Zapewnienia o modlitwie przekazał także kard. Stanisław Dziwisz. "Ufamy, że śp. o. Niward przez lata kapłańskiego życia przenikniętego troską o ludzi pracy, ogląda już Boga twarzą w twarz. (...) Dziękuję w imieniu Kościoła krakowskiego za wszelki trud, za to wszystko, czego dokonał śp. ojciec Niward" - napisał m.in. metropolita krakowski w liście odczytanym przez bp. Zająca.
Sylwetkę przyjaciela przedstawił w emocjonalnie wygłoszonym kazaniu konfrater z opactwa w Mogile o. Korneliusz Jackiewicz OCist, autor książki o cudownym wizerunku Chrystusa z krzyża mogilskiego, niegdyś junak-budowniczy Nowej Huty. - Opatrzność zrządziła, że w ostatniej godzinie życia o. Niwarda byłem przy nim z różańcem w ręku - wspominał o. Korneliusz. - Kim był zmarły, że tak licznie otaczamy jego trumnę? Urodził się 86 lat temu w rolniczej rodzinie Kazimiery i Aleksandra Karszniów w Czarnolesie. Stanisław, jak dano mu na chrzcie, wziął dużo ze swoich rodzinnych stron; kochał ojczyznę i to, co polskie. A bardzo polska była czarnoleska ziemia, na której mieszkał i tworzył ojciec literatury polskiej Jan Kochanowski, autor m.in. religijnej pieśni "Czego chcesz od nas, Panie" - dodał kaznodzieja.
Wspomniał, że mimo zamiłowania do gospodarowania, do orki, "jego wewnętrznym głosem było kapłaństwo". Staś Karsznia w 1948 r. został uczniem Małego Seminarium Duchownego Ojców Cystersów w Mogile. "W 1950 r. przyjął habit nowicjusza i otrzymał nowe imię - zakonne - Niward. Pod tym imieniem, wziętym od bł. Niwarda, najmłodszego brata św. Bernarda z Clairvaux, był potem znany już do końca. 63 lata temu przyjął z rąk ks. bp. Stanisława Rosponda święcenia kapłańskie", jak przypomniał zakonnik.
W 1948 r. zaczęto budować Nową Hutę. W pobliżu opactwa w Mogile wyrosły ogromne piece hutnicze, zaczęto budować domy. Młodzi robotnicy zostali objęci duszpasterską troską cystersów. - Do tej pracy stanął o. Niward, szczególną uwagę poświęcając dzieciom i młodzieży z parafii mogilskiej. Były to piękne, bogate lata duszpasterskie spędzone wśród młodzieży uczęszczającej do klasztoru na lekcje religii - powiedział o. Jackiewicz.
Mianowany w 1976 r. przez kard. Karola Wojtyłę organizatorem nowej parafii na os. Szklane Domy, doprowadził do wybudowania w latach 1982-1995 kościoła i klasztoru cystersów wg projektu Krzysztofa Dygi i Andrzeja Nasfetera. Pracę duszpasterską o. Niward łączył z naukowymi badaniami socjologicznymi nad religijnością m.in. mieszkańców Nowej Huty. Wspomniała o tym jedna z trzech sióstr zmarłego - Genowefa.
Klasztor był m.in. oparciem dla Solidarności nowohuckiej. Dawni członkowie związku nie zapomnieli o tym. W pogrzebie wzięli udział m.in. szef małopolskiej Solidarności Wojciech Grzeszek, posłanka Barbara Bubula oraz działacze Solidarności w Nowej Hucie: Edward Nowak i Jan Franczyk.
- Zawsze był blisko pracowników hutniczego kombinatu - tak było w pierwszych dniach stanu wojennego, gdy szedł do huty spowiadać strajkujących robotników, tak było później, gdy na Szklanych Domach powstawało Duszpasterstwo Hutników. Z moich rozmów z mieszkańcami wynika, że ludzie lubili go za bezpretensjonalność, otwartość i życzliwość - także dla tych, którym jest najtrudniej - powiedział dr Jan Franczyk, psycholog, wykładowca Uniwersytetu Pedagogicznego, redaktor "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego", niegdyś lider Chrześcijańskiej Wspólnoty Ludzi Pracy i redaktor "Krzyża Nowohuckiego".
- Żył zawsze skromnie. Pamiętam, jak z pewnym zażenowaniem tłumaczył mi, że używany fotel, w którym usiadłem w jego celi, otrzymał od jakiejś parafianki, która akurat zmieniała meble w swoim mieszkaniu. Sam bywał za to często wśród najbardziej potrzebujących i wykluczonych ze świata zdrowych i bogatych. Z okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy bywał wśród podopiecznych Domu Pomocy Społecznej na os. Szkolnym. Przez wiele lat spotykaliśmy się z Nim na wigilijnej kolacji pracowników DPS i Stowarzyszenia Pomocy Socjalnej Gaudium et Spes zajmującej się pomocą ubogim i niepełnosprawnym. Przede wszystkim zabiegał jednak o zbawienie powierzonych jego pasterskiej posłudze wiernych - dodał dr Franczyk.
Ojciec Niward Karsznia OCist przez kilkadziesiąt lat służył społeczności Nowej Huty. Bogdan Gancarz /Foto GośćCzytaj także: