Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Tajemnice franciszkańskich krypt

Ten krakowski kościół jest jedną z nekropolii Piastów. Przez wieki chowano tu – oprócz braci zakonnych – także dobrodziejów klasztoru. Sprawdzający to przez ostatnie trzy lata badacze działali niczym prawdziwi odkrywcy!

Wpodziemiach bazyliki św. Franciszka z Asyżu w 1279 r. pochowano Bolesława Wstydliwego, księcia krakowskiego z rodu Piastów, który w 1257 r. dokonał lokacji Krakowa na prawie magdeburskim. Spoczywają tu także jego siostra – bł. Salomea (1211–1268), księżna halicka, pierwsza klaryska polska, oraz Stefan i Władysław – kilkuletni synowie księcia Władysława Łokietka, późniejszego króla Polski. Dobrodziejem klasztoru, który został pochowany w jego obrębie, był również Piotr Kochanowski (1566–1620), dworzanin królewski, bratanek poety Jana, sam zresztą świetny poeta.

Jego przekład „Jerozolimy wyzwolonej” Torkquata Tassa był dla wielu Polaków szkołą pięknej polszczyzny. W ostatnich latach życia mieszkał we własnej kamienicy przy Psim Rynku (obecnie plac Wszystkich Świętych), naprzeciwko klasztoru. Dzięki trwającym od 2017 r. badaniom krypt grobowych znajdujących się w kościele i klasztorze franciszkanów, wiemy już więcej zarówno na temat ich wyglądu, jak i znalezionych tam pochówków.

Stuprocentowe trafienia

Prace archeologiczne w kryptach zostały wprawdzie zakończone, wciąż jednak trwa konserwacja znalezionych tam przedmiotów, a także opis naukowy, dokonywany przez uczonych z wielu dziedzin. Badacze odkryli pod posadzką świątyni 18 krypt.

– Mogliśmy się poczuć jak prawdziwi odkrywcy, bo początkowo nie znaliśmy lokalizacji większości krypt. Musieliśmy je bardzo dokładnie lokalizować za pomocą georadaru, gdyż ze względów konserwatorskich jednorazowo mogliśmy zdejmować jedynie pięć płytek posadzki. Zwracaliśmy uwagę na tzw. pustki wykazywane przez georadar. Wykonywaliśmy też odwierty badawcze, przez które wpuszczaliśmy kamery i potem na ekranie monitora oglądaliśmy to, co w tych „pustkach” się znajdowało, sprawdzając, czy rzeczywiście chodzi o krypty. Mieliśmy stuprocentowe trafienia – mówi kierująca zespołem badaczy prof. Anna Drążkowska, archeolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Ekipa weszła jedynie do dziewięciu krypt, bo niektóre z pozostałych były zasypane gruzem i kośćmi. Przebadano 96 pochówków, głównie z XVII i XVIII wieku. W większości krypt zostali pochowani przedstawiciele szlachty i bogatych mieszczan, zaś przed ołtarzem głównym – zakonnicy. – W krypcie pod posadzką kaplicy bł. Salomei spoczywa rodzina szlachecka z szóstką małych dzieci. W krypcie pod kaplicą Męki Pańskiej odnaleźliśmy z kolei pochówki członków Arcybractwa Dobrej Śmierci. Był wśród nich zmarły pod koniec XVIII w. Jan Bętkowski, „wojewodzic poznański”, czyli jedna z dwóch osób, obok gwardiana klasztoru o. Teofila Nowakowskiego, które zostały zidentyfikowane w badanych przez nas kryptach – wyjaśnia prof. Drążkowska.

W trumnach odnaleziono bogate wyposażenie grobowe: krzyże różnej wielkości, szkaplerze, różańce, medaliki, relikwiarz i stroje staropolskie, szczególnie przykłady męskiego stroju narodowego, m.in. żupany. Przy jednym z nich zachowały się złote guzy. Były także jedwabne suknie kobiece. – Unikatem wśród znalezisk jest m.in. ferezja, czyli rodzaj płaszcza narzucanego na kontusz i żupan. Takiego egzemplarza nie ma żadne z polskich muzeów – mówi badaczka, która interesuje się także kostiumologią staropolską. Odnalezione trumny miały kształt trapezowaty, a niektóre były obite czarnym aksamitem. W krypcie znajdującej się pod przejściem do kaplicy Męki Pańskiej natrafiono natomiast na szkielet. W czaszce, w miejscu gdzie były usta, błyszczała złota blaszka, przypominająca uchwyt od pieczęci. Dla badaczy była to zagadka, bo do tej pory nie spotkali się z czymś podobnym. Okazało się, że była to proteza części górnego podniebienia.

– Ta metoda wykonywania protez była stosowana w medycynie staropolskiej. Gdy nasz wielki wojownik z XVII w. Stefan Czarniecki został poważnie ranny w starciu pod Monasterzyskami, to potem, jak wspominał pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek, „wystrzelone podniebienie srebrną do śmierci szpontowal blachą; bo inaczej, kiedy mu ją do przemywania wyjęto, słowa jednego przemówić nie mógł” – przypomina Jarosław Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta.

Jak tam wejść?!

Do krypt wchodził na początku czteroosobowy zespół, ubrany w maski i specjalne kombinezony. Oprócz prof. Drążkowskiej byli to także Marcin Nowak, archeolog z Torunia, Monika Łyczak, archeolog z Krakowa, i Michał Mleczko. Potem schodzili tam m.in. architekci oraz osoby inwentaryzujące krypty za pomocą trójwymiarowego skanera. – Umieszczono go wewnątrz krypty i za pomocą wiązki promieni laserowych w ciągu kilku minut uzyskiwano trójwymiarowy model danego pomieszczenia lub przedmiotu. Do dokumentacji używano też aparatów cyfrowych dokonujących zdjęć o bardzo wysokiej rozdzielczości. Podczas przetwarzania tych zdjęć można również uzyskać modele trójwymiarowe. Wykonywano także m.in. zdjęcia panoramiczne – opowiada Jacek Curyło, dokumentujący wygląd krypt. Prace były bardzo trudne, ale także emocjonujące.

– Ze względu na obostrzenia konserwatorskie były wielkie problemy z wejściem do niektórych krypt. W kaplicy Męki Pańskiej wydawało się to niemożliwe, bo nie mogliśmy naruszyć niedawno położonej posadzki, remontowanej z wykorzystaniem pieniędzy unijnych. A jednak się udało! Wymyśliłam inną drogę wejścia. Pozwolono nam zdemontować grzejnik, który znajdował się w otworze, i przez to miejsce przebiliśmy się do krypty i mogliśmy do niej wejść – mówi prof. Drążkowska.

– Do sąsiedniej niewielkiej krypty, gdzie był tylko jeden pochówek, musieliśmy się – po wybiciu otworu – przeczołgiwać – dodaje M. Łyczak. Skomplikowane było też wejście do – jak się okazało – ważnej krypty znajdującej się przed prezbiterium, którą badacze nazwali roboczo „kryptą pod gwiazdą”, gdyż na posadzce nad nią jest ułożona mozaika w kształcie gwiazdy. Nie mogli tej mozaiki naruszyć, ale korciło ich, by jednak dostać się do dużej krypty, w której mogły być ciekawe pochówki.

– Dlatego jeszcze raz zrobiliśmy badania georadarowe i udało nam się zobaczyć, że krawędź tej krypty wychodzi trochę poza granice mozaikowej gwiazdy. Można było więc tam zdjąć posadzkę. Po dwóch dniach prac przygotowawczych, o północy udało nam się wejść, ale do dalszych prac przystąpiliśmy dopiero następnego dnia. Po wejściu do krypty, w której odnaleźliśmy najwięcej pochówków, bo aż 26, okazało się, że pod ścianą wschodnią stała sięgająca sklepienia sterta trumien ustawionych jedna na drugiej. To było niezwykłe wrażenie – mówi prof. Drążkowska.

Powstanie o tym książka

Badania krypt były interdyscyplinarne, bowiem archeologów wspierali historycy sztuki, historycy architektury, konserwatorzy zabytków, antropolodzy, paleobotanicy, mikrobiolodzy, chemicy oraz inżynierowie – znawcy włókiennictwa. Współpraca paleobotaników była konieczna, gdyż w trumnach znaleziono resztki wielu roślin sprzed wieków, m.in. chabra, dębu, hyzopu, lawendy i mięty. Rośliny były zarówno elementem ozdobnym, jak i praktycznym.

Niektóre z nich miały odstraszać owady. Inne zaś, mocno aromatyczne, miały maskować nieprzyjemny zapach rozkładających się zwłok. Koszty badań, inwentaryzacji architektonicznej krypt i zabytków ruchomych oraz konserwację wydobytych przedmiotów sfinansowało kwotą 1,2 mln zł Narodowe Centrum Nauki w ramach projektu OPUS 12 nr 2016 /23/B/HS3/01910 „Krypty grobowe kościoła pw. św. Franciszka z Asyżu w Krakowie w świetle badań interdyscyplinarnych”. Rezultaty badań ukażą się w przygotowywanej książce. Na razie nie ma jednak szans na stałą ekspozycję zakonserwowanych przedmiotów wydobytych z krypt. – Nie dysponujemy pieniędzmi oraz gotowym, zaadaptowanym miejscem, gdzie mogłoby powstać muzeum klasztorne. Może z czasem sytuacja się zmieni – informuje o. Łukasz Brachaczek, franciszkanin, odpowiadający w klasztorze m.in. za prace renowacyjne i konserwatorskie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy