Wśród ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. było także kilkanaście osób z terenu Małopolski lub z nią związanych.
Wśród ofiar byli także politycy i wysocy urzędnicy państwowi. Poseł Zbigniew Wasserman (ur. 1949 r.) był powszechnie znany w Krakowie.
Absolwent prawa UJ, w latach 90. był krakowskim prokuratorem próbującym zmienić negatywny wizerunek tej korporacji zawodowej. Od 2001 r. pracował w sejmie jako poseł PiS, z powodzeniem pracował w nadzwyczajnych komisjach sejmowych. W latach 2005-2007 był ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych.
Licznymi więzami z Krakowem związany był również poseł Wiesław Woda (ur. 1946 r.) mimo, że w sejmie reprezentował ziemię tarnowską. W Krakowie ukończył Akademię Rolniczą, w latach 1976-1988 był krakowskim radnym, w latach 1987-1990 wiceprezydentem Krakowa i krótko wojewodą krakowskim. Szefował małopolskiemu PSL.
Z Krakowa wywodził się także dr Andrzej Kremer (ur. 1961 r.), prawnik i dyplomata, wiceminister spraw zagranicznych. Był wykładowcą UJ oraz od 1991 r. dyplomatą, m.in. konsulem w Hamburgu. Ceniono jego rzeczowość i fachowość.
Pod Smoleńskiem zginęli również wybitni dowódcy Wojska Polskiego. Gen. broni Bronisław Kwiatkowski (ur. 1950 r.), od 2007 r. Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych, z Krakowem związany był wieloma latami służby. Dowodził tu m.in. 6. Brygadą Desantowo-Szturmową ("Czerwone berety"), oraz był szefem sztabu i zastępcą dowódcy 2. Korpusu Zmechanizowanego. Powszechnie szanowany i ceniony, był wyznaczany także na odpowiedzialne stanowiska dowódcze w siłach międzynarodowych, m.in. w Iraku.
Z krakowskich "Czerwonych beretów" wywodził się również gen. dywizji Włodzimierz Potasiński (ur. 1956 r.), dowódca Wojsk Specjalnych (których dowództwo mieści się w Krakowie). I jego ceniono za zdolności dowódcze. Szefował polskiemu kontyngentowi wojskowemu w Iraku oraz dowodził 2. Korpusem Zmechanizowanym w Krakowie.
- Kiedy wspominam tych wszystkich poległych pod Smoleńskiem, widzę jakiej niespodziewanej aktualności nabrał wówczas fragment z mojego dawnego wiersza „Matka Boska Katyńska”, który tak bardzo lubił Andrzej Przewoźnik: „Rzadkim lasem wzdłuż drogi, pośród traw i zielska,/Wsparta o miecz złamany polskiej, smutnej Nike,/Idzie Matka Katyńska - Panienka Kozielska,/Złotą łuną zapalić pod Smoleńskiem znicze…!” - wspomniał wzruszony Jerzy Giza.