Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie odbył się dziś pogrzeb Haliny Kwiatkowskiej (1921-2020), koleżanki szkolnej Karola Wojtyły, aktorki Teatru Rapsodycznego i Starego Teatru, wykładowczyni Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
Pogrzeb poprzedziła Msza św. odprawiona pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza w cmentarnym kościele pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Odczytano list abp. Marka Jędraszewskiego. „Kiedy odchodzi od nas człowiek teatru, artysta żywego słowa, wiemy, że zamyka za sobą bezpośrednie spotkania z widownią i wchodzi w krąg Bożej tajemnicy. Zejście ze sceny człowieka pracującego twórczym słowem ma swoją wymowę dla tych, którzy go znali i cenili, korzystali z jego wysiłku dla nadania kształtu piękna i dobra. Wiemy, że święty Jan Ewangelista nazywał Chrystusa „odwiecznym Słowem”. Przez „odwieczne Słowo” Bóg mówi do człowieka na różny sposób. (...) Podczas pogrzebu Haliny Kwiatkowskiej dziękujemy Bogu, dawcy talentów, za szczególny dar umiłowania słowa ale i treści, jakie niosła w sobie zmarła Halina przez całe życie, i którymi się dzieliła” - napisał metropolita krakowski.
Swoim świadectwem podzielił się także znający dobrze zmarłą kard. Dziwisz, pośredniczący w jej kontaktach z kard. Wojtyłą/Janem Pawłem II. - Znajomość Ojca Świętego Jana Pawła II z nią, sięga czasów wadowickich. Karola Wojtyłę i Halinę Kwiatkowską łączyło zamiłowanie do teatru i sztuki, do piękna języka. Oboje służyli Bogu przez słowo - stwierdził kard. Dziwisz.
Piotr Ćwik, minister w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej, przekazał córce zmarłej, Monice Kwiatkowskiej-Majewskiej Medal Stulecia Odzyskanej Niepodległości, nadany aktorce kilka miesięcy temu przez prezydenta Andrzeja Dudę. Przesłał on również wieniec w barwach narodowych, który złożono u stóp urny z prochami zmarłej.
Prochy aktorki pochowano w kolumbarium nowej Alei Zasłużonych. Wieloletnią wykładowczynię PWST żegnała prof. Dorota Segda, rektor Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. - Żegnam dziś wspaniałą, cudowną artystkę i pedagoga naszej uczelni. Uczyła w krakowskiej Szkole teatralnej wiele pokoleń młodych aktorów. Przez 40 lat przekazywała swoją wiedzę. Przekazywała nam to, w czym sama była mistrzynią. Uczyła nawet dobrych manier, bo była damą o niedzisiejszych manierach. Uczyła studentów jak na scenie panować nad polskim słowem, recytując poezje wielkich poetów, śpiewając piosenkę literacką. Przekazywała tym samym tradycję Teatru Rapsodycznego, który współtworzyła m.in. z Karolem Wojtyłą. Imponowała nam swoją energią, swoją miłością życia, swoją pasją i kreatywnością. Pomyślałam sobie, że taką wspaniałą artystkę słowa, trzeba pożegnać wielkimi słowami - fragmentem „Promethidiona”, bo te norwidowskie słowa odzwierciedlają jej życie:
„Kształtem miłości piękno jest - i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię;
Tyle o pięknem człowiek wie i głosi -
Choć każdy w sobie cień pięknego nosi
I każdy - każdy z nas - tym piękna pyłem.
Gdyby go czysto uchował w sumieniu,
A granitowi rzekł: “Żyj, jako żyłem” -
To by się granit poczuł na wyjrzeniu,
I może palcem przecierał powieki,
Jak przebudzony mąż z ziemi dalekiéj...
Lecz to z granitu bryłą ten by zrobił,
A inny z tęczy kolorem na ścianie,
A inny drzewa by tak usposobił,
Żeby się dłońmi splotły w rusztowanie;
A jeszcze inny głosu by kolumnę,
Rzucając w psalmy akordów rozumne,
Porozpowijał jak rzecz zmartwychwstałą,
Co się zachwyca w niebo: szłaby dusza
Tam - tam - a płótno na dół by spadało,
Jako jesienny liść, gdy dojrzy grusza”.
Jestem pewna, że dusza pani profesor Kwiatkowskiej poszła już „tam-tam”, bo była artystką kochającą to, co robi.
Zmarłą żegnał także Waldemar Raźniak, dyrektor Starego Teatru. - Wielka schodzi ze sceny - powiedział, dziękując za 60 letnią służbę H. Kwiatkowskiej dla tego teatru.
Czytaj także: