Ks. prof. Tadeusz Biesaga: Techniki in vitro łamią prawo do życia i do godnego początku życia ludzkiego

Bioetyk, pracownik naukowy Katedry Karola Wojtyły na Wydziale Filozoficznym UPJP II w Krakowie, komentuje decyzję Krakowa o finansowaniu zabiegów in vitro.

Zwolennicy uchwały RMK twierdzą, że przecież nie wszyscy są katolikami, dlatego Kościół nie ma prawa narzucać im tego, czy in vitro jest dobre, czy złe. Można byłoby przyznać im rację, gdyby nie fakt, że etyka dotyczy nie tylko katolików. Zwłaszcza, że mówimy o przechowywaniu zarodków zamrożonych w ciekłym azocie w temperaturze -194 stopni Celsjusza, a potem o niszczeniu zarodków, bo w nieskończoność przechowywać się ich nie da.

Właśnie na tym polega próba podważania uniwersalnego prawa do życia. Ponieważ w nauczaniu Kościoła prawo do życia funkcjonuje jako podstawowe prawo etyczne ludzkiej i chrześcijańskiej cywilizacji, to nauczanie to redukuje się do sfery religijnej, a religię do sfery irracjonalnej i w ten sposób usprawiedliwia się swoją jakoby racjonalną decyzję. Jest to często stosowany chwyt przez scjentystów i ateistów, w którym dyskredytuje się religię, jako sferę irracjonalną. Tymczasem choćby w katolicyzmie od początku łączyły się fides et ratio (wiara i nauka), tworząc najszerszy fundament myślenia i argumentacji. Przez genialną syntezę judeo-greko-rzymsko-chrześcijańskiej wiedzy i mądrości powstała nasza cywilizacja i dopóki nie stracimy racjonalności tej tradycji, istniejemy w jakieś rozumnej kulturze.

Techniki in vitro łamią nie tylko prawo do życia każdej poczętej istoty ludzkiej, ale łamią również prawo do godnego początku życia ludzkiego. Początek każdej istoty ludzkiej powinien być zaś aktem osobowym (actus personae), a nie aktem techniki. Człowiek rozpoczyna bowiem istnienie we wspólnocie osobowej, wspólnocie ojca i matki, w osobowym akcie miłości, a nie w technicznym procesie produkcji. Co więcej,przez terminologię dawstwa gamet, adopcji zarodków, podważa się prawo dziecka do posiadania swych genetycznych i biologicznych rodziców. Zarodek w tej terminologii jest właściwie niczyj, jest własnością instytucji państwowych, które przez swoje procedury prawne mogą go podarować komukolwiek, kto będzie chciał go mieć.

Czytając opinię AOTMiT w oczy rzucają się cyfry. Z programu będzie mogło skorzystać 600 par rocznie. W efekcie prognozuje się narodziny 150 dzieci rocznie. To pokazuje, że na 600 prób tylko ¼ zakończy się sukcesem.

Łatwo jest technicznym ekspertyzom pomijać milczeniem te liczby, które ujawniają nieetyczną stronę technicznych metod prokreacji. Kliniki in vitro powinny być obciążone pełną odpowiedzialnością za rozwój prenatalny tych dzieci, a więc także za ewentualne wady rozwojowe. W razie wad i np. niepełnosprawności, które były spowodowane stosowanymi technikami, a tym bardziej zaniedbaniami, owe kliniki powinny odpowiadać zarówno od strony medycznej, jak i finansowej, a to oznacza również odszkodowania czy koszty leczenia i rehabilitacji dziecka poczętego metodą in vitro. Bez prawnego uregulowania tej kwestii rodzice znajdujący się w trudnej sytuacji są zostawieni samym sobie.


Więcej o decyzji o finansowaniu zabiegów in vitro przez Kraków piszemy w najnowszym „Gościu Krakowskim” (z datą 30 maja).

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..