W nowej Alei Zasłużonych na cmentarzu Rakowickim w Krakowie pochowano dziś Mieczysława Gila, przywódcę małopolskiej "Solidarności" w latach 80 ub. wieku. Został on odznaczony pośmiertnie przez prezydenta Rzeczypospolitej Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polaki.
Pogrzeb zmarłego 29 września działacza związkowego w Nowej Hucie, więźnia politycznego z okresu PRL, po 1989 r. parlamentarzysty, poprzedziła Msza św. pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego w kościele karmelitów bosych pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny przy ul. Rakowickiej. Pogrzeb miał charakter państwowy. Uczestniczył w nim m.in. prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda. Odznaczył pośmiertnie działacza z Nowej Huty Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski "za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i publicznej, za działalność na rzecz transformacji ustrojowej w Polsce". Odznaczenie wręczył w kościele córce i synowi zmarłego. Wygłosił także emocjonalne przemówienie wspominając bohatera Solidarności. - Żegnam legendę mojego dzieciństwa, mojej wczesnej młodości, którą później wielkim przeżyciem i zaszczytem było dla mnie poznać osobiście w 2010 r. tutaj w Krakowie i móc uścisnąć rękę bohaterowi, którego uważałem za dosłownie namacalny dowód skutecznej walki o wolność, suwerenność i niepodległość Rzeczypospolitej - mówił prezydent.
Podzielił się także wspomnieniem z I poł. lat 80. ub. wieku, gdy jako mały chłopiec został zabrany przez ojca na Mszę św. na Wawelu w intencji członków działającej już w podziemiu Solidarności. - Kiedy Msza św. w katedrze się zakończyła, wyszliśmy wszyscy i tłum stał na dziedzińcu wawelskim i skandował: "Mietek Gil!", "Mietek Gil!". Musiałem chyba wtedy zapytać tatę, kim jest Mietek Gil. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że to jest jeden z przywódców Solidarności, który siedzi w tej chwili w więzieniu, aresztowany przez komunistów. I że ludzie domagają się jego uwolnienia. Pamiętam to jak dziś. Był rzeczywiście niezwykłym przykładem tego, jak człowiek, robotnik, pracownik wielkiego kombinatu, zwykły hutnik jest przejawem niezwykłej mądrości, umiejętności rozpoznawania, gdzie jest prawdziwa wolność, prawda, przyzwoitość, uczciwość. Zawsze był przesiąknięty głęboko ideą i potrzebą służenia drugiemu człowiekowi i współtworzenia dobra, które nazywamy dobrem wspólnym w najlepszym tego słowa znaczeniu - wspominał prezydent Duda.
Do zasług zmarłego odniósł się także w swym kazaniu metropolita krakowski. - Dzisiaj żegnamy człowieka zmagań o prawdę, człowieka zmagań o solidarność, człowieka zmagań o wolną Polskę, człowiek zmagań o Polskę wierną chrześcijańskim wartościom - powiedział abp Marek Jędraszewski. - Dzisiaj, gdy go żegnamy u kresu jego ziemskiej pielgrzymki, pragniemy odnieść do niego następujące słowa poematu Karola Wojtyły "Wigilia wielkanocna 1966": "Człowiek był,/ był duszą, sercem, pragnieniem, cierpieniem i wolą/ gdzie go trawiły uczucia i palił najświętszy wstyd". W Chrystusie odnajdywał "zamysł najgłębszy/ i korzeń własnych uczynków: zwierciadło życia i śmierci wpatrzone w ludzki rozum", do Chrystusa docierał "przez płytką rzekę (własnej) historii", nieustannie szukając Jego głębi. Wierzymy głęboko, że przekroczywszy granicę życia i śmierci, tę głębię w Chrystusie znalazł na wieczność całą – dodał metropolita krakowski.
Po Mszy św. kondukt żałobny przeszedł ulicą Rakowicką na cmentarz Rakowicki, gdzie w grobie w nowej Alei Zasłużonych przy ul. Prandoty, złożono urnę z prochami. Schyliły się przed nią sztandary i salutował ppłk Włodzimierz Wowa-Brodecki, znany jeździec kierujący pocztami sztandarowymi w trakcie krakowskich uroczystości patriotycznych. - Doznałem od Mietka Gila wiele życzliwości m.in. wtedy gdy wspierał mnie swym piórem na łamach "Głosu Nowej Huty" w zamiarach mojego samotnego wyjazdu konnego na cmentarz na Monte Cassino - powiedział ppłk Brodecki.
Czytaj także:
Prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda pożegnał śp. Mieczysława Gila w emocjonalnym przemówieniu. Grzegorz Kozakiewicz