Gdy po 40 latach bycia ateistką Maria Bieńkowska-Kopczyńska powróciła do wiary, modliła się, prosząc: „Jezu, pozwól mi się namalować”. Pozwolił.
Wiarę utraciła, mając zaledwie 12 lat. – Czasem wystarczy jedno słowo albo obraz, który spowoduje, że nieprzygotowane na wiele sytuacji dziecko potrafi zaprzeczyć istnieniu Boga, świętości Trójcy Świętej, Kościoła czy wiarygodności konkretnego kapłana. Tak właśnie, w kilka sekund, stało się w moim przypadku – przyznaje artystka. Wiele lat później pojechała do Włoch, by zobaczyć freski znajdujące się w Asyżu. Nie spodziewała się, że Bóg wykorzysta tę wycieczkę, by ją odzyskać. – Tej podróży towarzyszyły różne niespodzianki, aż w końcu powiedziałam: „Niech się dzieje, co chce” i – jeszcze zupełnie nieświadomie – oddałam bieg wydarzeń w ręce Stwórcy – opowiada M. Bieńkowska-Kopczyńska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.