Dzisiaj oddano cześć pamięci 30 ofiar rozstrzelanych 4 lipca 1943 r. w trakcie niemieckiej pacyfikacji podkrakowskich Liszek. Modlono się w kościele parafialnym oraz przy pomnikach wzniesionych w hołdzie pomordowanym.
Wspominano tragiczne wydarzenia sprzed lat, które rozegrały się na łące przy wzniesieniu Maciejówka, niedaleko od kościoła. - Dzisiaj w sposób uroczysty pragniemy przeżyć 80. już rocznicę tamtego wydarzenia. Niech ta Msza św. będzie z jednej strony modlitwą za duszę pomordowanych, ale niech będzie także gorącą prośbą o pokój, o to, byśmy mogli żyć w wolnej, spokojnej Polsce - powiedział ks. Władysław Szymoniak, proboszcz parafii św. Mikołaja w Liszkach. - W niemieckich fabrykach śmierci, w rzeziach na Wołyniu, straciło życie wiele setek tysięcy osób, więc może ktoś powiedzieć, jaki jest sens urządzania takich uroczystości jak ta dzisiejsza w Liszkach, gdzie zamordowano zaledwie 30 osób. Jednak dla naszej miejscowości, dla tych którzy tutaj wtedy mieszkali, dla ich potomków, to byli ludzie najbliżsi, członkowie ich rodzin, sąsiedzi. Ludzie, którzy nikomu nic nie zawinili a jednak musieli oddać życie, przechodząc przed tym wielkie męczarnie. Wielu spośród tu zebranych ma w zbiorowej mogile na cmentarzu swoich bliskich, którzy zostali zamordowani przed 80 laty. Trzeba nam sięgać do historii, by nie zagubić teraźniejszości. Niech te wydarzenia sprzed lat wstrząsną nami i niech będą dla nas nauką, że człowiek wprawdzie może być dla drugiego wilkiem ale przede wszystkim, jak uczy nas Chrystus, ma być dla drugiego bratem - dodał ks. proboszcz.
Po Mszy św. hołd przy pomniku znajdującym się na lisieckim rynku a następnie wspominano ich przy pomniku wzniesionym na kryjącej ich szczątki mogile na cmentarzu parafialnym. Odczytano apel poległych zawierający nazwiska rozstrzelanych w 1943 r. oraz poświęcono odnowiony niedawno pomnik, na którym umieszczono tablicę z wykazem ofiar pacyfikacji oraz napis: „Przechodniu powiedz Ojczyźnie iż wierni jej prawom tu spoczywają”. - Ta pacyfikacja nie była aktem jednostkowym, była jedną z wielu, będących wyrazem polityki niemieckiej w czasie okupacji ziem polskich od 1939 r., Polityki terroru i rabunków, które miały sprowadzić Polaków do roli niewolników III Rzeszy niemieckiej. Tylko w latach 1942-1944 w trakcie ponad 650 "operacji specjalnych", takich jak ta w Liszkach, życie straciło 17 tys. Polaków - mówił przy pomniku cmentarnym prof. Filip Musiał, dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.
Krwawa pacyfikacja Liszek nastąpiła w trzy dni po pacyfikacji pobliskiego Kaszowa. Zastosowano przy tym podobny schemat działania. - Wsie zostały otoczone szczelnym kordonem sił niemieckich. Wyganiano ludzi z domów. Mieszkańcy musieli przez wiele godzin od rana do wieczora leżeć twarzą do ziemi. W Liszkach działo się to we wgłębieniu na łące przy wzniesieniu Maciejówka w pobliżu kościoła św. Mikołaja. Wybrane osoby przesłuchiwano w pobliskiej stodole, katując przy tym. Świadkiem tych męczarni i rozstrzeliwania był leżący wraz z innymi obok stodoły pochodzący z Liszek dr Stanisław Rospond, językoznawca, docent Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, bratanek biskupa pomocniczego archidiecezji krakowskiej Stanisława Rosponda. Swe wspomnienia dotyczące tragicznych wydarzeń zawarł w broszurze "Zginęli na polu chwały" opublikowanej w 1946 r. - mówi dr Jarosław Szarek, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej. W trakcie tegorocznej uroczystości w zakrystii kościoła parafialnego była do nabycia wspomniana książka prof. Rosponda. - Ta książka powinna być w każdym lisieckim domu - powiedział ks. proboszcz Szymoniak.
Wśród 30 śmiertelnych ofiar pacyfikacji był m.in. Antoni Suski ze znanej krakowskiej rodziny kupieckiej, której własnością były majątki ziemskie w Kryspinowie i Liszkach, oraz Józef Rospond, oficer rezerwy Wojska Polskiego, kierownik spółdzielni w Liszkach, skatowany przed rozstrzelaniem do nieprzytomności. Po wojnie na grobie rozstrzelanych w Kaszowie stanął pomnik. Szczątki rozstrzelanych w Liszkach przeniesiono 28 marca 1945 r. na cmentarz parafialny. W 1959 r. na ich grobie stanął także pomnik.
Czytaj także:
Obecny, zmieniony już częściowo, widok miejsca gdzie w 1943 r. na łące przy wzniesieniu Maciejówka, niedaleko kościoła parafialnego, rozgrywał się dramat mieszkańców Liszek. Bogdan Gancarz /Foto Gość