Zmarły 9 lipca aktor Jerzy Stuhr bardzo lubił Podhale. Miał tutaj swój dom letni, przyjeżdżał do "Tischnerówki" - Izby Pamięci ks. prof. Józefa Tischnera w Łopusznej, był gościem Rekolekcji Tischnerowskich w Ludźmierzu. Czytał bajki "na dobranoc" dzieciom w rabczańskim Parku Zdrojowym.
Spotkania z prof. Stuhrem bardzo dobrze pamięta Kazimierz Tischner, brat ks. prof. Józefa Tischnera. - Przyjaźnili się z Józiem. Nie było żadnego problemu z przyjazdem do Ludźmierza, gdzie naszym rozważaniom podczas Rekolekcji Tischnerowskich towarzyszyło hasło: "W świecie ludzkiej nadziei". To właśnie w tym kontekście aktor mówił nam o swojej chorobie, tremie przed deklamacją utworu przed Janem Pawłem II. Nie zabrakło licznych anegdot z życia - wspomina K. Tischner. - I pan Jerzy, i mój brat zmagali się z rakiem krtani - dodaje ze wzruszeniem.
Znany aktor w Łopusznej opowiadał o swojej chorobie, spotkał się tam z rodzicami i osobami zaangażowanymi w prowadzenie Hospicjum dla Dzieci im. ks. prof. Józefa Tischnera w Krakowie. Jan Głąbiński /Foto Gość"Kilka razy w życiu poważnie chorowałem. Choroba nauczyła mnie pokory, cierpliwości, ale i zdecydowanie większej tolerancji. Była przy moim boku żona. Dotarło do mnie, jak ważne są słowa przysięgi małżeńskiej, wypowiadane w dniu przyjęcia sakramentu" - wspominał przed laty znany aktor na Rekolekcjach Tischnerowskich w Ludźmierzu. Aktor przywołał też swoje spotkania z Janem Pawłem II. Podczas jednego z nich, jako młody artysta, prezentował wiersz Karola Wojtyły. "Takiej tremy jak wtedy nie miałem nigdy wcześniej ani nigdy później. Emocje były tak duże, że po prostu w pewnym momencie mówiłem już na granicy profesjonalizmu. Powiedziałem Ojcu Świętemu, że muszę przerwać. Koledzy aktorzy, którzy byli tam razem ze mną, żartowali, że nie sztuka wiersz powiedzieć Ojcu Świętemu, ale sztuka go przerwać" - wspominał J. Stuhr.
Zmarły aktor przewodniczył radzie Fundacji Krakowskiego Hospicjum dla Dzieci im. ks. J. Tischnera. - Przybył też na niezwykłe spotkanie do "Tischnerówki” w Łopusznej z udziałem rodziców, wolontariuszy i innych osób zaangażowanych w krakowskie hospicjum, gdzie dawał świadectwo walki z chorobą - podkreśla K. Tischner.
Wokół Jerzego Stuhra gromadziły się w Rabce setki dzieci, ale bajkowych interpretacji chętnie słuchali także rodzice i dziadkowie. Jan Głąbiński /Foto GośćNie unikał spotkań z góralami, miał swój letni w okolicach Rabki często odwiedzał właśnie to miasto. Nawet w czasie choroby grał tam na kortach tenisowych. Miał też wiernych kibiców, należeli do nich kuracjusze. "Jeden z kibiców powiedział mi, że to lekarz nakazywał wszystkim specjalnie chodzić na kort, by mnie dopingowali, a przy okazji zobaczyli, iż się ruszam, a jestem w gorszym stanie niż oni. Ot, taka kuracja” - śmiał się w jednym z wywiadów J. Stuhr, kiedy opowiadał o chwilach spędzonych w Rabce.
Aktor chętnie też spotykał się z młodszymi mieszkańcami Rabki, a także spędzającymi tam wakacje. Brał udział w Rabka Festival - Międzynarodowym Festiwalu Literatury Dziecięcej, podczas którego czytał uczestnikom bajki "na dobranoc". Wokół J. Stuhra gromadziły się setki dzieci, ale bajkowych interpretacji chętnie słuchali także rodzice i dziadkowie.
O innych związkach z Małopolską i rodzinnym Krakowem można przeczytać tutaj: