W dniu 9 października mija 55 lat od śmierci krakowianina Jerzego Ciesielskiego męża, ojca, wykładowcy akademickiego i kandydata na ołtarze. W tym dniu w południe w Sali Senackiej Politechniki Krakowskiej zostanie ogłoszony 30. z kolei laureat Nagrody im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego - Ojca Rodziny.
Patron nagrody zginął w 1970 r. wraz z dwójką swoich dzieci: Kasią i Piotrusiem w katastrofie statku pasażerskiego na Nilu. Był aktywnym członkiem krakowskiego Duszpasterstwa Akademickiego które prowadził ks. Karol Wojtyła. Wchodził w skład tzw. Środowiska Karola Wojtyły, którego gromadziło niegdysiejszych studentów, bliskich późniejszemu metropolicie i Papieżowi. Zauważalna była wówczas jego postawa religijna zbliżająca się ku świętości. "Jurek nosił świadectwo Boga w sobie. I to świadectwo przekazywał" - mówił o nim kard. Karol Wojtyła w kazaniu wygłoszonym podczas pogrzebu.
Wiele osób pyta o orientacyjny termin beatyfikacji Sługi Bożego. Referent ds. kanonizacyjnych Archidiecezji Krakowskiej, ks. dr Andrzej Scąber mówi o konieczności wybrzmienia "trzech głosów". - Pierwszym warunkiem jakiegokolwiek procesu jest opinia świętości kandydata do chwały ołtarzy. I taką opinią świętości Jerzy Ciesielski cieszył się jeszcze za życia. Ta „fama świętości” wybuchła też w sposób szczególny na wiadomość o jego tragicznej śmierci. (…) Ludzie ciągle właśnie pytali, co dalej. To pierwszy głos - vox Populi. Proces formalnie rozpoczął się w 1985 roku. W 2013 roku wydany został dekret o heroiczności cnót. I tutaj właśnie odezwał się drugi głos, który nazywamy głosem Kościoła - vox Ecclesiae. Teraz czekamy na trzeci głos, Vox Dei, głos samego Boga, który potwierdzi, że zarówno ludzie, u których cieszył się opinią świętości, jak i Kościół, który pochylił się nad jego sylwetką i przeprowadził skrupulatne dochodzenie, nie mylą się - wyjaśnia ks. dr Scąber. Chodzi o "nadzwyczajny znak", czyli cud za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. - Najczęściej jest to uzdrowienie z jakiejś ciężkiej, nieuleczalnej choroby – dodaje referent ds. kanonizacyjnych.
W przypadku Jerzego Ciesielskiego taki cud jeszcze się nie pojawił. - Były zgłaszane łaski. Niektórym towarzyszył wielki entuzjazm, bo rzeczywiście choroba się wycofała na pewien moment, ale później następowała remisja - zdradza ks. dr Scąber, podkreślając, że uzdrowienie, które mogłoby posłużyć w procesie beatyfikacyjnym, musi być natychmiastowe i trwałe.
Co można zrobić? - Pokornie modlić się i czekać cierpliwie - odpowiada wprost referent ds. kanonizacyjnych. - Dla nas płynie czas. Zwłaszcza teraz, w tych czasach, zawsze chcemy "na już", a dla Pana Boga jest inny czas i ja wierzę w to, że ten cud pojawi się w takim momencie, w jakim on będzie potrzebny, aby wzmocnić wiarę - dodaje.
Podkreśla przy tym, że już teraz Czcigodny Sługa Boży Jerzy Ciesielski może być przykładem. - To był ojciec rodziny. Człowiek, który był bardzo dobrze wykształcony. Doktor habilitowany Politechniki Krakowskiej. Pracował w Nowej Hucie w zakładzie metalurgicznym, tam odbywał praktykę. Uprawiał sport. Lubił towarzystwo. Żył normalnie. Żył pełnią życia. Niczego sobie nie odmawiał, tylko miał to wszystko poukładane hierarchią wartości. Na pierwszym miejscu była rodzina – wylicza, zachęcając do modlitwy za wstawiennictwem Jerzego Ciesielskiego. - Zachęcamy, a nawet powiem więcej, prosimy o tę modlitwę. Nie tylko w tych skrajnych sytuacjach, ale w codziennym życiu, bo przecież każdy z nas ma swoje problemy, a rodzina teraz tych problemów na mnóstwo - podkreśla ks. dr Scąber.
9 października, w dniu 55. rocznicy śmierci Czcigodnego Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego o godz. 19.30 w Uniwersyteckiej Kolegiacie św. Anny w Krakowie zostanie odprawiona Msza św. w intencji jego rychłej beatyfikacji.