Pożegnali artystę Matki Bożej

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz

publikacja 16.03.2022 21:46

Na cmentarzu Salwatorskim na krakowskim Zwierzyńcu odbył się dziś pogrzeb Jana Malika (1945-2022), muzyka, szopkarza, rzeźbiarza, poety, przewodnika beskidzkiego.

Pożegnali artystę Matki Bożej Pożegnaniu artysty towarzyszyły przygotowane przez jego córkę Cecylię Malik, malarkę, chorągwie z wielkimi fotografiami jego świątków. Po prawej "Chrystus Salwatorski". U dołu rzeźby widać wyraźnie postać małego grajka ze skrzypcami. To postać samego J. Malika. Bogdan Gancarz /Foto Gość

Artystę związanego ze Zwierzyńcem od urodzenia, modlącego się bardzo często w kościółku Najświętszego Salwatora i kościele sióstr norbertanek, żegnała rodzina, m.in. żona Anna, córki i wnuki, rodzeństwo, oraz liczni przyjaciele i znajomi.

Zaczęło się w cmentarnej kaplicy pw. Wszystkich Świętych. Przed Mszą św., niczym w wiejskim kościółku, rozległ się przejmujący śpiew Zofii Szyrajew i jej towarzyszek. Zajmujące się od lat muzyką tradycyjną śpiewały dawne pieśni kościelne, które dobrze znał i cenił J. Malik. "Zmarły człowiecze, z Tobą się żegnamy; /Przyjmuj ten dar smutny, który Ci składamy: /Trochę na grób Twój porzuconej gliny /Od Twych przyjaciół, sąsiadów, rodziny. (...) Niedługo, bracie, z Tobą się ujrzemy, /Jużeś tam doszedł, my jeszcze idziemy. /Trzeba Ci było odpocząć po biegu: /Ty wstaniesz, boś tu tylko na noclegu" - rozbrzmiewało.

Przy urnie z prochami zmarłego ustawiono wielkie chorągwie stylizowane na kościelne, na których widniały fotografie Malikowych świątków - "Chrystusa Salwatorskiego" i "Piety Anielskiej w ognistych skrzydłach". Chorągwie łopotały potem na wietrze, gdy urnę z prochami niesiono do grobu.

Zmarłego żegnali muzyką koleżanki i koledzy z orkiestry Opery Krakowskiej oraz córka Julia Malik, dyplomowana śpiewaczka operowa (mezzosopran), która zaśpiewała pieśń "Ave Maria" z opery "Otello” Giuseppe Verdiego.

Artysta Matki Bożej, jak nazywano zmarłego ze względu na szczególną cześć okazywaną Matce Chrystusa w modlitwie i sztuce, został pochowany w grobie rodzinnym, nad którym góruje niewielka kapliczka z postacią Chrystusa Frasobliwego. Złożeniu urny do grobu towarzyszył odegrany z taśmy archiwalnej przenikliwy dźwięk okaryny, na której J. Malik wygrywał melodie w scenerii krajobrazów beskidzkich. Córki zmarłego Cecylia i Rozalia śpiewały pieśń ojca pt. "Pieta księżycowa” (powstałą niegdyś do rzeźby pod tym samym tytułem). O sobie pisał poeta w wierszu "Salwator I", towarzyszącym rzeźbie "Chrystusa Salwatorskiego", umieszczonej na jednej z chorągwi: "Zbawiciel /Na wielkiej chmur fasadzie /W koronie z kwiatów potasznika /a pod królewskim pantofelkiem /grajek powracający z lasu /w bukiecie bluszczu i paproci /przywiódł za sobą /łańcuch górskich pieśni". Na fotografii rzeźby widać wyraźnie u stóp Chrystusa grającą na skrzypcach małą postać. To sam twórca "Chrystusa Salwatorskiego".

- 6 marca, gdy umierałeś w szpitalu, przyszły do ciebie twoje ukochane mamy: mamusia Wiktoria Malikowa i druga twoja ukochana Mama - Najświętsza Panienka, Matka Boska, którą chyba milion razy prosiłeś w Różańcu, żeby była przy twojej śmierci - mówiła nad grobem córka Cecylia, malarka i performerka. - Mam gorącą prośbę, żebyśmy się zaopiekowali twórczością taty, żebyśmy pokazali ją ludziom, tak jak on się dzielił z wszystkimi. Tato nie zdążył oprawić wszystkich figurek i nie zdążył wybudować dla nich domu, o czym czasem marzył. Zdawał sobie sprawę z wartości swojej sztuki, wiele jego rzeźb poszło w świat, ale najlepsze chował. Ta sztuka to nie tylko skarb należący do rodziny, ale dziedzictwo należące do nas wszystkich. Dlatego bardzo proszę, zróbmy tacie piękną wystawę, nie roztrwońmy tego skarbu, tego piękna - dodała córka artysty.

Pożegnali artystę Matki Bożej   Jan Malik zmarł 6 marca, w 77. roku życia. Bogdan Gancarz /Foto Gość

Wspominają Jana Malika

Ks. Stefan Misiniec, były proboszcz parafii pw. Najświętszego Salwatora w Krakowie:

- Poznaliśmy się w 1979 r., w czasie, gdy pracowałem w Wydziale Duszpasterskim Kurii Metropolitalnej. Ponieważ był indywidualistą, nienarzucającym się, więc dopiero z czasem poznałem go bliżej. Pamiętam go jako człowieka bardzo wrażliwego na piękno i dobro. Tę wrażliwość umiał przekazać w tym, co robił, czyli w muzyce, rzeźbie i poezji. W 1991 r. doprowadziłem do wydania przez Wydział Duszpasterski jego tomiku niezwykłych wierszy, którym towarzyszyły wykonane przez niego rysunki przedstawiające Matkę Bożą w polnych kwiatach. Ów zbiór pt. "Maryja ziołami uwielbiona" był niezwykłym modlitewnikiem przyrody, modlitewnikiem kwiatów, które czczą Matkę Bożą. Polne kwiaty jak na miedzach pokazują się w wierszach Malika i na różnych sposób otaczają Matkę Zbawiciela, a w kwiatach czytelne są przymioty człowieka. Spotykaliśmy się potem jeszcze przez wiele lat, m.in. gdy byłem proboszczem jego macierzystej parafii Najświętszego Salwatora, a potem w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie jestem rezydentem. Spotkaliśmy się tam ostatnio w ubiegłym roku. Przyjechał jak zwykle na rowerze, by pomodlić się do Matki Bożej Kalwaryjskiej.

Ks. Andrzej Sawulski SCJ, rektor placówki duszpasterskiej pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Glisnem koło Mszany Dolnej:

- Tak wiele nam podarował swoim życiem, tak wiele uczynił dobra i piękna. Dziękuję Bogu, że mogłem go poznać. Ponieważ ze względu na opiekę nad uchodźcami z Ukrainy, których przyjęliśmy na plebanii, nie mogłem być na pogrzebie, ofiarowałem Jankowi Mszę św. Niech będzie szczęśliwy po drugiej stronie życia.

Mikołaj Kornecki, architekt, taternik, znawca problemów konserwacji zabytków:

- Spotykaliśmy się na beskidzkich szlakach. Pierwszy raz spotkaliśmy się 1 listopada 1968 r., gdy na cmentarzu wojennym z okresu I wojny światowej w Pleśnej koło Tarnowa modliliśmy się za dusze pochowanych tam żołnierzy. Z czasem poznałem i zacząłem cenić jego sztukę związaną z górami.

Adam Mróz, fotograf, chórzysta:

- Znaliśmy się ponad 40 lat. Natknęliśmy się na siebie w duszpasterstwie u franciszkanów. Był mi bardzo bliski. Nigdy nie odmawiał użyczania swoich artystycznych skarbów. Grał m.in. na moim ślubie i pogrzebie mojej mamy. Zrządzeniem opatrzności Janek ma za towarzysza cmentarnego oczekiwania na zmartwychwstanie wybitnego historyka prof. Władysława Konopczyńskiego, pochowanego w sąsiednim grobie. Sztuka spotkała się tu więc z nauką.

Czytaj także:

Zmarł Jan Malik - artysta Matki Bożej

Boży grajek

Już tylko do Kalwaryji