Warto wiedzieć, jak drzewiej bywało

Po co tysiące widzów przychodzą na festyny historyczne?

Rekonstruktorzy przyjeżdżają, by się spotkać i wymienić doświadczenia, gracze - by poznać nowości i wziąć udział w turnieju. A co na niepołomickie "Pola Chwały" przyciąga publiczność? Często zaproszenie od innych uczestników.

- Zaprosił nas pan Marek, nasz znajomy. O, tam stoi, w austriackim mundurze. Chodzimy, zwiedzamy i bardzo nam się podoba - mówi Barbara z Krakowa.

Podobnie o niepołomickiej imprezie dowiedziała się Alicja Sikora z Nowej Huty: - Chłopak mojej siostry jest jednym z rekonstruktorów, dlatego przyjechałam pierwszy raz na "Pola Chwały". Dodaje, że jednym z najciekawszych elementów była niedzielna parada wszystkich oddziałów. - Za rok znowu tu będę - zapewnia.

Ale najczęściej jest tak, że to rodzice chcą, by dzieci poznały, jak dawniej żyli ludzie.

- Chcemy pokazać dzieciom, jak wyglądali rycerze, wikingowie, żeby zobaczyli, jak wyglądało kiedyś życie, a nie tylko grali na komputerze - podaje inny powód mama dwójki chłopców, którzy zgodnie przyznają, że najciekawsi byli właśnie rycerze oraz żołnierze, zwłaszcza ci na koniach.

- To bardzo fajna impreza. Uczestniczymy już któryś raz z rzędu i widzimy, że coraz bardziej się to rozrasta. Wszystkie punkty są interesujące. Można pograć w gry, kupić coś ciekawego. Z roku na rok jest coraz więcej atrakcji, tu nie można się nudzić - przekonuje rodzina z Woli Batorskiej, która również w niedzielę obserwowała przemarsz historycznych wojsk przez Niepołomice.

Hubert z Przebieczan, który na "Pola Chwały" przyszedł z mamą, przyznaje, że trudno zdecydować, co było najciekawsze.

- Chciałam  pokazać synowi, jak działają grupy rekonstrukcyjne, żeby mógł zobaczyć żołnierzy, stare mundury. Oglądaliśmy też dużo rzeczy na stoiskach - współczesne umundurowanie, repliki broni. Jako chłopiec powinien się na tym przynajmniej częściowo znać - z uśmiechem wyjaśnia mama Huberta. - Jesteśmy tu pierwszy raz, ale słyszeliśmy o tej imprezie i postanowiliśmy zobaczyć ją na żywo - dodaje.

Stałym bywalcem "Pól Chwały" jest natomiast Radek Juszczyk, niepołomiczanin. - Odkąd dziewięć lat temu zaczęły się "Pola Chwały", nie opuściłem ani jednych - zapewnia. - To prawdziwa gratka, bo to, o czym zwykle czytamy w książkach, można zobaczyć na żywo, można porozmawiać z kompetentnymi ludźmi, którzy zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia.

Do historycznych obozów przyciągają go także zawarte tutaj przyjaźnie: - Mam znajomych wśród Węgrów, Anglików, Niemców, którzy też przyjeżdżają tu co roku. To przesympatyczni ludzie. No i ten klimat - nie ma to jak usiąść sobie wieczorem przy ognisku, spróbować trunków z różnych stron i różnych epok, przeważnie własnoręcznie przygotowywanych. To niesamowita impreza - opowiada Radek.


Czytaj także:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..