- Ufam, że Bóg do czegoś cię, Helenko, tej smutnej, zalanej krwią nocy, potrzebował - mówił podczas pierwszej części pogrzebu zamordowanej w Boliwii Heleny Kmieć ks. Piotr Filas, prowincjał zgromadzenia salwatorianów.
W sobotę wieczorem Mszą św. w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Trzebini rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe młodej wolontariuszki.
Prowincjał salwatorianów w Polsce przypomniał w kazaniu okoliczności jej śmierci.
- 24 stycznia boliwijska ochronka stała się golgotą życia śp. Heleny Kmieć, wolontariuszki Wolontariatu Misyjnego Salwator. Bóg, w środku nocy, w okrytym ciszą pomieszczeniu, pośród kwiatów, które sama namalowała, włożył w jej ręce wymowny klucz, by w zmartwychwstania jasny dzień drzwi raju mogła otworzyć - mówił ks. Piotr Filas.
- Ufam, że Bóg do czegoś cię Helenko, tej smutnej, zalanej krwią nocy, potrzebował. Patrząc na trumnę, w której spoczywasz, mam przed oczami to słynne zdjęcie, które obiegło cały świat. I taką chciałbym Cię zapamiętać: uśmiechniętą, z gitarą w ręku, z salwatoriańskim logo wolontariatu i hasłem: "Podejmij wyzwanie". Hasłem, które doprowadziło Cię do Boga, i które zrealizowałaś w 100 procentach - kontynuował.
Mówiąc o chrześcijańskim spojrzeniu na śmierć, tłumaczył: - Smutny i bezsensowny byłby los człowieka, czymś strasznym i tragicznym byłaby jego śmierć, gdyby nie Ojciec, który posłał swojego Syna, by ukazał nam drogę powrotu: "A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem". I właśnie dzięki Jezusowi Chrystusowi śmierć nie jest czymś strasznym, ale jest bramą, za którą czeka z wyciągniętymi rękami Ojciec.
- To bowiem, co widzialne, przemija. To, co niewidzialne, trwa wiecznie. Jako ludzie wierzący jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także i nam. Przywróci życie zmarłej Helence - przekonywał ks. Filas. - Tylko w tak szerokiej perspektywie można to wszystko zrozumieć - dodał.
- Życie zmienia się, ale się nie kończy. Odtąd modlitwa będzie nas łączyć, a kwiat - symbol pamięci - niech dopowie resztę w sercu ukrytą - mówił, zaznaczając, że brakuje słów, by oddać wszystko, co chciałoby się powiedzieć.
- Pozwól, że zakończę słowami, które zobaczyłem wyryte na grobie kogoś bliskiego: "Odeszłaś cicho i bez pożegnania; jak ta, co nie chce swym rozstaniem smucić; jak ta, co wie w chwili rozstania, że niebawem wróci" - zacytował napis.
W Mszy św. i czuwaniu uczestniczyli m.in. członkowie Wolontariatu Misyjnego Salvator z całej Polski. Z prowadzoną przez księży salwatorianów organizacją, Helena Kmieć była związana od kilku lat. To właśnie w ramach WMS wyjechała na początku roku do Boliwii, gdzie tragicznie zginęła pod koniec stycznia.
Druga część pogrzebu odbędzie się w niedzielę, w Libiążu - rodzinnej parafii Heleny Kmieć. Mszy św. o godz. 15 będzie przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. W czasie uroczystości Wojciech Kolarski z kancelarii Prezydenta RP przekaże rodzinie Heleny Złoty Krzyż Zasługi, którym za zasługi w działalności charytatywnej i społecznej oraz za zaangażowanie w pomoc potrzebującym odznaczył wolontariuszkę Andrzej Duda.
Czytaj także: