O "Polach Chwały" opowiada dr Robert Kowalski, jeden z głównych organizatorów imprezy.
Zapraszamy też rekonstruktorów – tym roku będzie ich ok. 700 – prezentujących różne epoki, od antyku aż po absolutną współczesność. To aż 60 grup, które zaprezentują życie obozowe i ok. 50 pokazów.
Generalnie "Pola Chwały" wzięły się z potrzeby spotkania, z chęci znalezienia miejsca, w którym osoby mające taką wspólną, choć niszową pasję, będą mogły się spotkać i podzielić swoją pasją z publicznością.
W tym roku mocny jest także akcent edukacyjny – jest odrębna konferencja poświęcona nauczaniu historii, są zajęcia edukacyjne dla dzieci. Czy taka forma jest skuteczna nie tylko w przekazywaniu wiedzy, ale też – co może jest nawet ważniejsze – w kształtowaniu pewnych postaw, wychowaniu?
Jak najbardziej! To, że tak duży nacisk kładziemy na aspekt edukacyjny wynika z naszych doświadczeń. Po kilku latach organizowania "Pól Chwały" okazało się, że przyjeżdżają dorośli, ale także bardzo dużo dzieci, którym też musimy zapewnić jakiś program. Stwierdziliśmy, że chcemy się również z nimi dzielić naszą pasją i "zarażać" nią od najmłodszych lat.
Pewne rzeczy są znacznie lepiej przyswajane w lekkiej formie, w postaci zabawy, a nie wykładów. Nie każda lekcja jest ciekawa, a tutaj – kiedy można czegoś dotknąć, usłyszeć huk wybuchu, przebrać się w strój żołnierza – historia staje się bardzo pociągająca. To powoduje, że dzieci później zaczynają o niej czytać, a tak naprawdę na tym nam zależy.
Poza tym nie chcemy pokazywać historii na tej zasadzie: wezmę kawałek żelaza, założę na głowę garnek i będę rycerzem. Nie. Bycie rycerzem oznacza pewne szlachectwo ducha, pewne cechy charakteru. Dlatego staramy się, żeby poza aspektem czysto historycznym przemycić gdzieś pozytywne treści wychowawcze.
Czytaj także: