Brakuje pieniędzy na budowę pomnika Armii Krajowej w Krakowie. Daje o sobie znać polskie porzekadło: "Jakoś to będzie".
Nie byłem entuzjastą zapowiedzianego w 2010 r. wzniesienia pomnika Armii Krajowej na Bulwarze Czerwieńskim u stóp Wawelu. Nie dlatego, bym ideę budowy takiego pomnika uważał za niegodną wsparcia. Uważałem jednak, i nadal tak sądzę, że monument byłby „drugim grzybem w barszczu”. Niedaleko bowiem od wyznaczonego miejsca stoi już pomnik Armii Krajowej! W 1992 r. przy ul. Powiśle, w pobliżu miejsca, gdzie w 1944 r. grupa bojowa batalionu AK "Parasol" dokonała zamachu na gen. SS Koppego, stanął pomnik Czynu Zbrojnego Żołnierzy Polski Walczącej. To najpiękniejszy spośród wszystkich pomników krakowskich. Bronisław Chromy przedstawił swoim dłutem dwa splecione orły. U ich stóp od pewnego czasu jest umieszczona tablica z napisem: "Bohaterom Armii Krajowej".
Władze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej uznały jednak, że potrzebny jest monument, przy którym będą mogły się odbywały uroczystości patriotyczne na większą skalę. Przekonały do tego Radę Miasta Krakowa, deklarując, że będą fundatorem pomnika. W 2010 r. RMK podjęła uchwałę w tej sprawie. Wyznaczono miejsce wzniesienia monumentu i rozpisano konkurs na jego projekt. Został on rozstrzygnięty w maju 2013 r. Zwyciężyła koncepcja zespołu projektantów kierowanego przez Aleksandra Smagę z Wiednia. Pomnik miałby przybrać formę niewysokiej "Wstęgi pamięci", mającej zarys granic przedwojennej Rzeczypospolitej. Plac przy pomniku byłby miejscem uroczystości patriotycznych, w pobliżu wyznaczono by również "Aleję Pamięci". Jednym z elementów pomnika miałaby być również wielometrowa kolumna świetlna.
Wszystko to być miało, ale czy będzie - nie wiadomo. Fundatorowi nie udało się bowiem od kilku lat zebrać kwoty prawie 2 mln zł, które trzeba by wyłożyć na dokumentację i budowę pomnika. Zbiórka publiczna przyniosła jedynie ponad 80 tys. zł. W tej sytuacji ŚZŻAK postanowił przekonać władze Krakowa do współfinansowania przedsięwzięcia. Budowę miałoby wspomóc również województwo małopolskie. Tymczasem władze Krakowa oglądają się na władze wojewódzkie i na odwrót.
Niedawna debata w Radzie Miasta Krakowa nad ewentualnym współfinansowaniem budowy była burzliwa. Niektórzy radni wyrażali wątpliwości. Radny PiS Józef Pilch, który być może wkrótce zostanie wojewodą małopolskim, grzmiał, że "potrafimy wybudować pomnik wiernemu psu [idzie o słynnego "Dżoka" - przyp. aut.], a nie umiemy go wznieść bohaterom". Ten swoisty szantaż moralny był nieuzasadniony.
To, że nie ma dotąd zapowiadanego pomnika, jest bowiem skutkiem jakże znanej od wieków polskiej maksymy, że "jakoś to będzie". Inicjatorzy budowy powinni już na samym początku wziąć pod uwagę możliwości finansowe i zawczasu zabiegać o ewentualne wsparcie ze strony władz Krakowa i województwa. Nie doszłoby w rezultacie do niepotrzebnych i gorszących niesnasek. Stawianie radnych pod ścianą moralnego szantażu nie przyniesie chluby idei upamiętnienia żołnierzy Armii Krajowej i budowy pomnika nie przyspieszy.
Czytaj także: