Krakowianie pożegnali dziś ks. infułata Janusza Bielańskiego. Wieloletni proboszcz katedry na Wawelu spoczął na cmentarzu Salwatorskim.
Msza pogrzebowa w królewskiej katedrze zgromadziła wielu mieszkańców miasta. Na ostatnie pożegnanie z wawelskim proboszczem przyszli m.in. pracownicy Zamku Królewskiego, leśnicy, dla których przez wiele lat był duszpasterzem i wiele osób, które zawdzięczały ks. Bielańskiemu pomoc w trudnych chwilach. Obecne były zgromadzenia zakonne, również sióstr klauzurowych, które zmarły kapłan wspierał.
Mszy św. pogrzebowej przewodniczył abp Marek Jędraszewski. Przybyli kardynałowie Stanisław Dziwisz i Kazimierz Nycz, krakowscy biskupi Jan Zając, Jan Szkodoń, Damian Muskus OFM oraz Tadeusz Pieronek, a także członkowie Kapituły Katedralnej, koledzy rocznikowi zmarłego kapłana i wielu innych duchownych.
Trumna z ciałem ks. infułata Janusza Bielańskiego spoczywała na katafalku przed ołtarzem ojczyzny. Położono na niej Pismo św. i stułę oraz kielich i infułę. Na konfesjonale, w którym od lat spowiadał zmarły proboszcz wawelski, złożono wiązankę białych kwiatów.
- Przybyliśmy z potrzeby serca, by wraz z tobą, ks. Januszu, a nade wszystko z Maryją, Matką kapłanów, wyśpiewać wspólnie dziękczynne Magnificat za twoją drogę życia – mówił w homilii bp Jan Zając.
Wieloletni przyjaciel zmarłego kapłana przypomniał koleje życia ks. Bielańskiego i jego posługę kapłańską, zwłaszcza w katedrze na Wawelu, która jest "matką wszystkich kościołów i świadkiem wielu podniosłych wydarzeń w ciągu ponad tysiącletniej historii Kościoła na polskiej ziemi".
- Rocznik 1963 miał to szczęście, że mógł z bliska dostrzegać, jak te dwie cnoty: wdzięczność i pokora, obecne w sercu oraz pasterskiej posłudze Jana Pawła II, otwierają serca ludzi całego świata na przyjęcie Bożej mądrości, zawartej na kartach Ewangelii – podkreślał kolega z rocznika seminaryjnego wawelskiego proboszcza i dodał, że katedra wciąż czerpie z tego duchowego bogactwa, jakie pozostawili tu św. Stanisław Biskup i św. Jadwiga, a wraz z nimi "rzesza wiernych naśladowców, którzy stali się również apostołami Bożego Miłosierdzia".
- Ks. Janusz tej postawy wdzięczności i pokory, a zarazem miłosierdzia, uczył się także u boku ks. kard. Franciszka, któremu przez lata jego posługi towarzyszył podczas kanonicznych wizytacji kolejnych parafii – przypomniał kapłan.
Przywołał także trudne chwile w życiu zmarłego duszpasterza, podkreślając, że wdzięczność i pokora w życiu kapłana muszą iść w parze, bo "im trudniejsze zadanie do spełnienia, tym większej potrzeba miłości, pokory i Bożego wsparcia". Dodał, że tej postawy ks. Bielański uczył się na modlitwie, przy ołtarzu i w konfesjonale. W tym duchu przyjął również czas próby, kiedy musiał zrezygnować z probostwa na Wawelu.
- Wdzięczność i pokora uświadamia nam, że nie mamy prawa nikogo osądzać, bo jedynie Pan Bóg zna w pełni serce każdego z nas, ale mamy prawo i obowiązek modlić się za tych, których Bóg stawia na drogach naszego życia i posługiwania – stwierdził hierarcha.
Po Mszy św. ciało ks. infułata Janusza Bielańskiego zostało odprowadzone na cmentarz Salwatorski i złożone w grobowcu.
Kard. Kazimierz Nycz, który przyjechał z Warszawy, by towarzyszyć w ostatniej drodze proboszcza wawelskiego, stwierdził, że odszedł człowiek, który był "kawałkiem historii nie tylko katedry, ale całej diecezji".
- Pamiętam jego obecność w Krakowie od moich seminaryjnych czasów. Wtedy kiedy chodziliśmy do niego na katechezy, widzieliśmy w nim człowieka życzliwego, dobrego, ciepłego. Tak go pamiętają klerycy wielu pokoleń, tak go pamiętają księża a przede wszystkim ludzie świeccy – wspominał metropolita warszawski.
- Ks. infułat Bielański był duszą katedry. On nadawał katedrze swoiste ciepło, które było szacunkiem dla historii, dla świętych i dla wszystkich – podsumował.
Czytaj także:
Katedra dla mnie to cały świat