- Cieszmy się, że możemy walczyć o każde życie. I każde życie szanujmy - apeluje ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.
Dr. Martyce wtóruje prof. Ryszarda Chazan z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który rozgranicza ofiary na te, które miały choroby współistniejące i te, które przed zakażeniem SARS-CoV-2 były zdrowe (ok. 300 osób).
W Polsce do dzisiaj nastąpiło 2237 zgonów z powodu COVID-19, przy czym wczoraj (15 września) zmarły 24 osoby, a dziś (16 września) - 10 osób. Ocenia się, że 1902 osoby spośród zmarłych miało choroby współistniejące, 301 (15 proc.) - nie. A ja pytam: co z tego wynika? Większość ludzi powyżej 50-60 roku życia ma choroby współistniejące, ale również ma je wielu młodszych - najczęściej są to nadciśnienie, choroby tarczycy, dużo osób ma nadwagę, są też osoby, które wygrały walkę z nowotworem, ale przebyty nowotwór i chemioterapia poczyniły pewne spustoszenie w organizmie i osłabiły odporność. Nie rozumiem, dlaczego te osoby mają teraz umierać na COVID? Bo gdyby nie COVID, żyłyby jeszcze.. Przecież z tymi chorobami, odpowiednio leczonymi, można długo żyć. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego wiele osób uspokajają takie statystyki. A niektórzy wręcz się cieszą, "bo to tylko starsi ludzie umierają, ci z chorobami współistniejącymi. Mnie nic nie grozi". To egoistyczna postawa. Raz jeszcze powtórzę: każde życie jest ważne, o każde trzeba dbać.
A co z "pandemią strachu"?
Jestem przeciwna takiemu określeniu, bo nie chodzi o to, by "nakręcać" strach, ale o to, by mądrze mówić o wirusie. Mamy zachować powszechnie znane zasady i czuć się bezpiecznie. I nie powinno być z tym żadnej dyskusji.
Trudno też nie zauważyć, że dr Martyka pisze również o HIV, zestawiając tę chorobę z COVID-19. Przekonuje, że gdy zaczęły się zachorowania na HIV, nikt "nie nakręcał paniki i nie zarządzał kwarantanny".
Powiem tak: jestem zaskoczona, że zakaźnik mówi w ten sposób. HIV-em zarażamy się głównie poprzez przypadkowe kontakty seksualne (osobom, które nie są w tej grupie ryzyka, HIV nie zagraża) albo poprzez kontakt z krwią zakażonej osoby. SARS-CoV-2 przenosi się drogą kropelkową i dlatego mamy takie, a nie inne zasady kwarantanny. Po narażeniu na koronawirusa, z racji tego, że osoba skontaktowana może zarażać drogą kropelkową, izolujemy ją. Po kontakcie z HIV osoba skontaktowana może zarażać drogą seksualną i "w kwarantannie" wystarczy zalecić abstynencję seksualną.
Są jednak sprawy, w których dr Martyka ma rację?
Tak. Jeśli ktoś czeka - mając różne schorzenia - na wykluczenie COVID-19, bo inaczej nikt nie chce go zbadać, to jest to sytuacja nie do przyjęcia. Ale to nie znaczy, że mamy udawać, że nie ma COVID-u, a starzy schorowani ludzie niech umierają! Mamy tak zorganizować pracę w szpitalach i przychodniach, by wszyscy uzyskali pomoc. U mnie na oddziale nie ma z tym problemu. Każdy lekarz ma tutaj specjalizację z pediatrii. W szpitalu są specjaliści z innych dziedzin. Współpracujemy też z innymi szpitalami. Jeśli mamy dziecko zakażone koronawirusem, to niezależnie od tego, czy jest to dziecko onkologiczne, czy dziecko z chorobami towarzyszącymi (np. infekcją dróg moczowych, sepsą, zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, zaostrzeniem astmy, a nawet urazem chirurgicznym), wszystkie konieczne procedury są wykonywane!
Wszystko da się zorganizować, bo leczenie nie może być opóźniane z tego powodu, że nie wiadomo, czy ktoś jest zakażony koronawirusem, czy nie. Jeżeli sytuacje takie miały miejsce, jeżeli odmawia się z tego powodu komukolwiek pomocy, jest to absolutnie niedopuszczalne. Trzeba pomagać wszystkim pacjentom, ale nie ryzykując rozwoju epidemii i nie narażając nikogo na śmierć. Pomoc osobom z i bez COVID-u nie wyklucza się. Nie musimy wybierać. Trzeba tylko zachować drobne środki ostrożności.