Na cmentarzu Salwatorskim na krakowskim Zwierzyńcu odbył się dziś pogrzeb Jana Malika (1945-2022), muzyka, szopkarza, rzeźbiarza, poety, przewodnika beskidzkiego.
Wspominają Jana Malika
Ks. Stefan Misiniec, były proboszcz parafii pw. Najświętszego Salwatora w Krakowie:
- Poznaliśmy się w 1979 r., w czasie, gdy pracowałem w Wydziale Duszpasterskim Kurii Metropolitalnej. Ponieważ był indywidualistą, nienarzucającym się, więc dopiero z czasem poznałem go bliżej. Pamiętam go jako człowieka bardzo wrażliwego na piękno i dobro. Tę wrażliwość umiał przekazać w tym, co robił, czyli w muzyce, rzeźbie i poezji. W 1991 r. doprowadziłem do wydania przez Wydział Duszpasterski jego tomiku niezwykłych wierszy, którym towarzyszyły wykonane przez niego rysunki przedstawiające Matkę Bożą w polnych kwiatach. Ów zbiór pt. "Maryja ziołami uwielbiona" był niezwykłym modlitewnikiem przyrody, modlitewnikiem kwiatów, które czczą Matkę Bożą. Polne kwiaty jak na miedzach pokazują się w wierszach Malika i na różnych sposób otaczają Matkę Zbawiciela, a w kwiatach czytelne są przymioty człowieka. Spotykaliśmy się potem jeszcze przez wiele lat, m.in. gdy byłem proboszczem jego macierzystej parafii Najświętszego Salwatora, a potem w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie jestem rezydentem. Spotkaliśmy się tam ostatnio w ubiegłym roku. Przyjechał jak zwykle na rowerze, by pomodlić się do Matki Bożej Kalwaryjskiej.
Ks. Andrzej Sawulski SCJ, rektor placówki duszpasterskiej pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Glisnem koło Mszany Dolnej:
- Tak wiele nam podarował swoim życiem, tak wiele uczynił dobra i piękna. Dziękuję Bogu, że mogłem go poznać. Ponieważ ze względu na opiekę nad uchodźcami z Ukrainy, których przyjęliśmy na plebanii, nie mogłem być na pogrzebie, ofiarowałem Jankowi Mszę św. Niech będzie szczęśliwy po drugiej stronie życia.
Mikołaj Kornecki, architekt, taternik, znawca problemów konserwacji zabytków:
- Spotykaliśmy się na beskidzkich szlakach. Pierwszy raz spotkaliśmy się 1 listopada 1968 r., gdy na cmentarzu wojennym z okresu I wojny światowej w Pleśnej koło Tarnowa modliliśmy się za dusze pochowanych tam żołnierzy. Z czasem poznałem i zacząłem cenić jego sztukę związaną z górami.
Adam Mróz, fotograf, chórzysta:
- Znaliśmy się ponad 40 lat. Natknęliśmy się na siebie w duszpasterstwie u franciszkanów. Był mi bardzo bliski. Nigdy nie odmawiał użyczania swoich artystycznych skarbów. Grał m.in. na moim ślubie i pogrzebie mojej mamy. Zrządzeniem opatrzności Janek ma za towarzysza cmentarnego oczekiwania na zmartwychwstanie wybitnego historyka prof. Władysława Konopczyńskiego, pochowanego w sąsiednim grobie. Sztuka spotkała się tu więc z nauką.
Czytaj także: