Podopieczni misjonarzy pracujących w Republice Środkowoafrykańskiej wciąż czekają na nasze wielkie serce. Już za kilka dni, 27 lutego, możemy im pomóc. Wystarczy tylko... usmażyć górę pączków!
W wielkie smażenie włączyć może się każdy, od najmłodszych zaczynając, a na najstarszych kończąc. Wszystko po to, by pomoc humanitarna jak najszybciej dotarła do ofiar rebelii w RCA, aby była długotrwała i jak najbardziej skuteczna. Bo misjonarze (na czele z br. Benedyktem Pączką OFMCap) muszą kupić żywność, leki, ubrania i mnóstwo innych rzeczy, które rebelianci z oddziałów Seleka ukradli lub zniszczyli, napadając na kolejne afrykańskie wioski. Trzeba też pomóc ich mieszkańcom wyjść z nędzy, odbudować zniszczone i spalone domy.
Sposobów na to, by włączyć się w pączkową akcję, która wyszła z Krakowa i powoli staje się przedsięwzięciem na skalę globalną (najpierw wolontariusze zgłaszali się do słodkiej pracy we Francji, Kanadzie, Holandii i Wielkiej Brytanii; teraz informacja o pomyśle została przetłumaczona na niezliczoną liczbę języków i trafi do mediów w najróżniejszych zakątkach świata), jest kilka.
Decydując się na sposób pierwszy, afrykańskie pączki na tłusty czwartek smażymy w domu – samodzielnie albo z pomocą rodziny, przyjaciół. Potem słodkości trzeba już tylko sprzedawać – w pracy, na uczelni, wśród rodziny, sąsiadów, znajomych, opowiadając – rzecz jasna – o tym, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach w RCA i dlaczego warto pomóc misjonarzom.
Sposób drugi i trzeci to wyzwanie dla szkół i parafii. – W szkołach nauczyciele najpierw muszą opowiedzieć o akcji dyrektorom i poprosić o zgodę na pączka dla Afryki. Jeśli dostaną zielone światło, zbierają kilku uczniów-wolontariuszy, którzy w przeddzień tłustego czwartku usmażą pączki, a 27 lutego będą je sprzedawać w szkole (za wcześniej ustaloną cenę). Trzeba też, oczywiście, zrobić akcję informacyjną, wywieszając np. plakaty, by uczniowie wiedzieli, że tego dnia pączki jedzą w szkole i dzięki temu pomagają swoim rówieśnikom na Czarnym Lądzie – tłumaczy Piotr Gajda, koordynator akcji i dodaje, że o zgodę na sprzedaż pączków w szkole prosić nauczycieli i dyrekcję mogą też sami uczniowie, którzy o wielkim smażeniu dowiedzą się np. za pośrednictwem mediów.
Przygotowania do wielkiego smażenia czas zaczynać. Smażyć mogą wszyscy, od najmłodszych do najstarszych miłośników pączków Grzegorz Kozakiewicz Jeśli każda ze szkół usmaży i sprzeda np. 200 pączków (za złotówkę, dwa złote lub więcej), to pomoc będzie ogromna – utrzymanie jednego afrykańskiego dziecka przez jeden dzień kosztuje bowiem tylko złotówkę. Jeśli jednak pomnożymy to razy 15 tys. osób, które podczas ataków Seleka znalazły schronienie na jednej tylko misji, to złotówek potrzeba naprawdę dużo...
Parafie w akcję włączyć się mogą w podobny sposób. Wystarczy, że księża proboszczowie ogłoszą, że poszukiwane są gospodynie lub całe rodziny, które zdecydują się na wielkie domowe smażenie (smażyć mogą też oazy i inne grupy zmobilizowane do słodkiego dzieła przez opiekujących się nimi księży). Górę pączków sprzedawać można na specjalnym, parafialnym kiermaszu dla Afryki (zorganizowanym np. w jednej z parafialnych sal na plebanii w tłusty czwartek lub w niedzielę po nim, czyli 2 marca).
Szkoły i parafie powinny zgłaszać się do koordynatora akcji, czyli do Piotra Gajdy (piotr@agencjaaqq.pl).
Pieniądze zebrane podczas smażenia na każdy z trzech sposobów trzeba potem wpłacić na specjalne konto Fundacji „Kapucyni i Misje” (nr konta PKO S.A. o/Kraków: 26 1240 4533 1111 0010 5274 9794, z dopiskiem „Pączek dla Afryki”).
Pod adresem Fundacji „Kapucyni i Misje” (Zakon Braci Mniejszych Kapucynów – Prowincja Krakowska, ul. Korzeniaka 16, 30-298 Kraków, tel. 12/623 60 50 wew.132) można też przesyłać i przynosić środki opatrunkowe, leki, żywność z wydłużoną datą spożycia.
O tym, w jaki sposób można włączyć się w akcję na sposób czwarty (cukiernie i piekarnie), oraz piąty (wirtualny), opowiemy niebawem.
Więcej na: www.tamtamitu.pl. O akcji i sytuacji w RCA pisaliśmy też w tekstach:
http://krakow.gosc.pl/doc/1883441.Slodkie-S-O-S-dla-RCA
http://krakow.gosc.pl/doc/1882332.Jeden-paczek-wielka-sprawa