Do Łagiewnik każdy przybył z inną intencją w sercu. Wszyscy jednak przyjechali, aby poczuć Iskrę Bożego Miłosierdzia.
Józef Korc z parafii Wielowieś k. Gliwic swoje podróże do Łagiewnik rozpoczął 24 lata temu, kiedy jeszcze oficjalnie nie wolno było tu pielgrzymować.
- Dziś przyjechałem tu do Miłosierdzia, żeby polecić siebie i rodzinę Miłosiernemu Bogu. On kocha każdego człowieka, a w miłosierdziu można zatopić wszystko, całe swoje życie. Bez niego bylibyśmy biedni - mówił. - Wracam tu co roku dlatego, że tutaj czuć tę Iskrę Bożego Miłosierdzia - dodał.
Gdy po raz pierwszy odwiedził to miejsce, przywitała go s. Beata, która osobiście znała św. s. Faustynę. Jak wspominał powiedziała wtedy prorocze wręcz słowa: "Będziecie mieć w Gliwicach miłosierdzie i relikwie".
- I faktycznie, dziś mamy kaplicę Bożego Miłosierdzia i relikwie s. Faustyny - opowiadał pan Józef.
Wśród pielgrzymów można było znaleźć zarówno całe rodziny, jak osoby podróżujące w towarzystwie przyjaciół lub też samotnie. Dla każdego miłosierdzie jest czymś innym. Na przykład dziesięcioletni Jaś z Bielska Białej mówił nam bardzo dojrzale, że według niego miłosierdzie to "droga, która łączy Boga z człowiekiem".
Z kolei Marta Sumera z Rabki miłosierdzie postrzega, jako wielką dobroć Boga i Jego bezwarunkową miłość.
- Moim zdaniem jest to dobroć Boga skierowana do ludzi. To miłość, którą Pan Bóg obdarza mnie każdego dnia. Czuję Jego opiekę i zwracam się do Niego w każdej sprawie. On się mną opiekuje, dzięki czemu codziennie doświadczam tego miłosierdzia - tłumaczyła natomiast Sewilla z okolic Pińczowa.
Spośród pielgrzymów swoim ubiorem odznaczali się mieszkańcy Podhala, którzy przyjechali oni do Łagiewnik w tradycyjnych strojach regionalnych.
- Kochamy Jezusa Miłosiernego, dlatego tu przyjeżdżamy. Odkąd uczestniczyliśmy w kanonizacji s. Faustyny, codziennie w domu całą rodziną odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Poza tym wszyscy jesteśmy zakochani w Jezusie Miłosiernym i żyjemy Nim na co dzień - opowiadała pani Maria z Ostrowska k. Nowego Targu, która do Łagiewnik przyjeżdża od blisko 30 lat.
- Jak się tu przyjeżdża, to człowiek jest taki lekki wewnętrznie, po prostu czuje się tu szczęśliwy. To trzeba samemu przeżyć - dodał jeden z jej towarzyszy.
Z kolei Tadek, z pochodzenia Niemiec, który jest seminarzystą w Towarzystwie Ducha Świętego przyjechał w nieco innej intencji: - Jestem tu, żeby podziękować Bogu za Jego wielką miłość i za to, że przez tyle lat w moim życiu doświadczałem również upadków. Kiedy tylko czułem się smutny i odrzucony, On zawsze mnie podnosił - opowiadał. Dodał też, że dla niego Miłosierdzie to bezgraniczna i niepojęta miłość Boga do każdego człowieka, którego Bóg zna po imieniu.
Przeczytaj także: