Mistyczka

Niewiele osób wie, że na cmentarzu Rakowickim spoczywa mistyczka, o której jest coraz głośniej.

Mistyczka

Wydawać by się mogło, że kobieta nowoczesna nie może być mistyczką. Otóż nie ma bardziej złudnego założenia. Przekonuje nas o tym siostra Angelika. Nim jeszcze została zakonnicą poczuła, że jej życie wewnętrzne nosi szczególe piętno, że właśnie ona została wybrana. I nie było w tym ani krzty megalomanii, czy histerii albo co gorsza obłędu. Ona zbyt była pragmatyczna, zbyt mocno chodziła po ziemi i wprzęgnięta była w realia codzienności, aby ulegać złudzeniu.

Podczas rekonwalescencji po trudach pracy zawodowej i społecznej w sanatorium w Zakopanem oddawała się lekturze dzieł wybitnych mistyków św. Tomasza à Kempis i św. Teresy od Dzieciątka Jezus. To wiedza stamtąd płynąca  wraz z urokiem przyrody spowodowały, że panna Renke z Tatr wyniosła nienasycone pragnienie Boga, co zaowocowało intensywnym życiem modlitewnym. Odkryła wówczas w sobie powołanie do kontemplacyjnego życia zakonnego. Jej spowiednikiem był wtedy bardzo pragmatyczny kapłan, ks. Zygmunt Choromański, który utwierdził Zofię w słuszności obranej drogi. Wstąpiła do klasztoru juz jako mocno dojrzała i uformowana kobieta: liczyła już sobie trzydzieści wiosen. Atmosfera w kontemplacyjnym konwencie, gdzie cały rytm podporządkowany był uroczystej chwale Bożej dobrze na nią wpływał, choć nie obyło się bez kryzysów i zniechęceń. Podczas takich chwil miała wrażenie, ze jest zamknięta gwałtem i ze chce  uciec choćby kominem. Z drugiej jednak strony miała tę pewność, że jest na swoim miejscu i że w klasztorze ma się zrealizować ścieżka jej życia.

Już jako postulantka zaczęła odczuwać szczególną mistyczną więź z Bogiem. Po Komunii świętej miała wrażenie, że pochylona u stóp Bożych, pije z rany Chrystusowej. A zimowego poranka oczami duszy widziała Maryję idąca do kościoła wzdłuż klęczników. Przygotowując się do obłóczyn otrzymała od Pana wskazówkę życiową tak dla niej charakterystyczną: nie przywiązywać się do niczego i w najniestosowniejszej chwili przyjąć dobrze to, co Bóg ześle.

Czas nowicjatu był dla siostry Angeliki radosny, choć nie brakło i buntu – czuła się przemocą zamknięta w klasztorze, chciała uciec od samej siebie, od życia, od klasztoru, a także zawrócić z drogi powołania zakonnego w tym konwencie. Jednak wiedziała, że Jezus chce ją mieć w Świętej Annie.

W Wielki Piątek 1937 r. usłyszała, że została wybrana, aby przez ofiarę w duchu „świętej godziny” współpracować z Jezusem w dziele odkupienia. Odtąd stało się jasne, że zażyłość z Bogiem jest jej szczególnym darem. W tym kontekście odczytać należy fakt zaistniały podczas dziękczynienia po Komunii, gdy odczuła, że otrzymała od Jezusa Jego Serce, by ofiarować Je Bogu Ojcu, oraz iż Jezus zabrał jej serce, by je oczyścić i uczynić swoją ofiarą. W Wigilię Bożego Narodzenia 1937 r. Angelika Renke złożyła pierwszą profesję, z radosnym sercem, czyniąc ze swej woli Bogu ofiarę: spełnię swe zadanie, gdy w całej pełni spełnię wolę Bożą. Jezus da mi wszystko, gdy ja Mu dam wszystko, dla siebie nic nie zachowując.

Życie mistyczne siostry Angeliki przemieniło jej zewnętrzną postawę. Z kobiety roześmianej i pełnej energii przeobraziła się w prostą, radosną i spokojną. W lutym 1938 r. ponaglana przez Jezusa uczyniła akt ofiarowania się Bogu przez ręce Maryi. Niebawem otrzymała Jezusowy nakaz odejścia od siebie i podążania do Boga. Przepojona postawą miłości do Boskiego Serca Jezusa i tajemnicy Ciała Eucharystycznego odczuwała szczególne dotknięcie łaski przejawiającej się odczuciem, że błogosławiąca dłoń Zbawiciela spoczywa na jej głowie. To mistyczne obcowanie znalazło swój wyraz w poufałym zwrocie, którym Jezus 13 lutego 1939 r. pozwolił Siebie nazywać: moim jesteś. W kilka dni później Angelika odnotowała w swych zapiskach: Bóg wprowadza mnie w życie modlitwy i daje dużo światła.

Zrozumiawszy trudy życia klasztornego zdecydowała w Wielką Sobotę 1939 r., że dla niej otwiera się droga koniecznego cierpienia. Nim jednak cierpienie się w niej rozwinęło, bardzo przeżyła napaść Niemiec hitlerowskich na Polskę i nieszczęścia wynikłe dla ojczyzny. Jezusowi mówiła: chciałabym z moimi rodakami razem cierpieć, by później razem się radować, lecz w odpowiedzi usłyszała znamienne: ze Mną masz cierpieć i ze Mną radować.

Odtąd jeszcze gorliwiej adorowała Jezusa w hostii, otwierając się na liczne wewnętrzne dary. Jako specjalne wyróżniona otrzymała 15 maja 1940 r. apokaliptyczne „nowe imię – Tradita Gratiae Dei (Oddana Łasce Bożej”). Zatem słowa: „Bóg dotyka mnie tak silnie Swą Łaską, że niczego nie pragnę prócz Niego” stały się motywacyjnym dopełnieniem decyzji bycia wyłącznie Jezusową. Z tym nastawieniem 24 września 1940 r. złożyła uroczystą profesję wieczystą.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..