Nowy numer 17/2024 Archiwum

Czy zostaniesz moim dzieckiem?

Asia, Agnieszka oraz Jasio blisko 18 lat temu powiedzieli "tak" pani Basi oraz panu Pawłowi. Publikujemy reportaż, który otrzymał Nagrodę Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka w kategorii "Reportaż - po debiucie".

Postanowili adoptować całą trójkę. Pracownicy ośrodka byli w szoku. To właśnie wtedy dyrektor ośrodka poradziła im zostanie rodziną zastępczą, której od skarbu państwa należy się wsparcie finansowe.

Kolejne "sprawdzam" powiedziała rodzina, sąsiedzi, przyjaciele.

- Pamiętam, jak sąsiadki przychodziły poznać nasze dzieci. A Jasio wtedy był taki jeszcze chudziutki, nóżki miał jak patyczki. A one mówiły, że nie wiadomo czy z niego co będzie, bo taki biedny i chory - wspomina pani Basia.

Ona nie martwiła się o to w ogóle.

- Wiedziałam, że jak on dał sobie radę w domu dziecka, to tutaj u nas, w domu, gdzie otoczony będzie miłością, tym bardziej sobie poradzi. Modliłam się też do Boga, który przecież nie po to nam go dał, żeby zaraz zabierać - mówi.

Modlitwy pani Basi zostały wysłuchane. Dziś Jasio, a właściwie Jan, jest dwudziestoletnim mężczyzną, któremu kultury oraz obycia mogłaby pozazdrościć niejedna osoba. Grzeczny, ułożony, pięknie śpiewający jest dumą pani Basia oraz pana Pawła. Początkowe opóźnienia nadrobił bardzo szybko.

Jedna z byłych nauczycielek dzieci wprost mówi o tym, że jest pod wrażeniem nie tylko postępów poczynionych przez Jasia, ale również jest pełna podziwu dla pani Basi – jej miłości, możliwości oraz wysiłku, jaki włożyła w wychowanie dzieci. Chociaż łatwo nie było.

Miłość to moc potężna

Pojawienie się Asi, Agnieszki oraz Jasia wywróciło do góry nogami życie pani Basi oraz pana Pawła. Tyle lat mieszkali sami, a tu nagle troje maluchów, którymi trzeba się zająć. - Jak w ciągu dnia się nimi zajmowałam, to w nocy prałam i sprzątałam - wspomina mama rodzeństwa.

Nie pomagała też presja ze strony urzędników oraz brak wsparcia ze strony bliskich, przyjaciół czy znajomych. Jedna z sąsiadek otwarcie atakowała nowopowstałą rodzinę:

- Strasznie nam dokuczała. Mnie nazywała złodziejką dzieci, a dzieci moje nazywała bękartami. One biedne nie wiedziały co to znaczy i pytały się mnie, a ja nie wiedziałam co im odpowiedzieć. Jak jej wnuki przyjechały, to pamiętam, że nie pozwalała im się razem bawić. Krzyczała, że moje dzieci zarażają - opowiada pani Basia.

« 2 3 4 5 6 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy