Asia, Agnieszka oraz Jasio blisko 18 lat temu powiedzieli "tak" pani Basi oraz panu Pawłowi. Publikujemy reportaż, który otrzymał Nagrodę Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka w kategorii "Reportaż - po debiucie".
Ich historia jest niesamowita. I chociaż ma smutny początek, to kończy się happy endem. Zaczęła się prawie 2 dekady temu i trwa aż do dziś.
Rodzina zastępcza czy adopcyjna?
Gdy pani Basia oraz pan Paweł zaczęli zastanawiać się nad adopcją, byli już parą z 11-letnim stażem małżeńskim. I chociaż zdaniem lekarzy nie istniały przeciwwskazania medyczne do tego, by mogli mieć dzieci biologiczne, to i tak ich wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. Matka natura zaplanowała dla nich inną formę rodzicielstwa - w praktyce adopcyjną, w teorii zastępczą.
Rodziny adopcyjne są na zawsze. Natomiast zastępcze są tylko przejściowe - na ogół dzieci czekają w nich albo na rodziców adopcyjnych, albo na moment, w którym ich rodzice biologiczni dojrzeją do odpowiedzialnego rodzicielstwa. W przypadku rodziców Asi, Agnieszki oraz Jasia taki moment nie nadszedł. Nadeszło natomiast małżeństwo spod Krakowa, z którym dzieci związały się już na zawsze.
O tym, że na papierze byli rodziną zastępczą, zadecydowały względy finansowe. Małżeństwo zgłaszając się do ośrodka, nie myślało o adopcji trojga dzieci, ale o jednym bądź o dwojgu.Na utrzymanie większej liczby dzieci nie było ich stać. Jednak gdy na horyzoncie pojawiła się propozycja adoptowania Asi, Agnieszki oraz Jasia, para nie wycofała się.