Asia, Agnieszka oraz Jasio blisko 18 lat temu powiedzieli "tak" pani Basi oraz panu Pawłowi. Publikujemy reportaż, który otrzymał Nagrodę Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka w kategorii "Reportaż - po debiucie".
Życia nie ułatwiały również choroby, z jakimi zmagały się dzieci.
- Agnieszka to prawie na wszystko miała alergię. A Jasio miał taka niską odporność, że cały czas chorował. Pamiętam, jak kiedyś jeszcze był malutki i byłam z nim w szpitalu, to pani doktor, zaczęła na mnie krzyczeć, że co ze mnie za matka, że jak ja mogłam do takiego stanu dziecko doprowadzić, że on taki chudziutki i taki biedny. A ja mówię jej, że ja raptem 2 miesiące pod opieką go mam i wtedy ona już zmieniła swoje nastawienie względem mnie. Później jak dzieci chodziły do szkoły i jak ktoś w szatni kichnął, to ja już wiedziałam, że mój Jasio będzie chory - wspomina.
I był chory, ale pani Basia nie poddawała się. O wszystkie dzieci walczyła jak lwica. Gdy tylko działa im się krzywda - reagowała. Nie miało znaczenia, kto był oprawcą, czy nieznośna koleżanka, czy nauczycielka historii, co też się zdarzało.
Pan Paweł oraz (od lewej) Asia, Jasio i Agnieszka arch. prywatneDziś wszyscy są już pełnoletni. Dziewczyny postanowiły się usamodzielnić. I chociaż nie mieszkają z rodzicami, to cały czas utrzymują z nimi kontakt. Asia, najstarsza z rodzeństwa, do mamy i taty przyjeżdża razem z córeczką - Julcią. Z rodzicami został Jasio - najmłodszy z rodzeństwa, chłopak, którego adopcję odradzano.
- Gdybyśmy wtedy nie wzięli Jasia, to dziś zostalibyśmy sami. Dziewczyny co prawda przyjeżdżają do nas i my do nich też jeździmy, ale to nie to samo. A tak mamy obok siebie Jasia, którego miało nie być - zapewnia pani Basia.