"Czarownice" odwdzięczają się za to, że hierarchowie własną piersią ochraniali je przed odpowiedzialnością za wysługiwanie się ruskiemu okupantowi przeciwko Polsce i za zbrodnie i dla "dobra" Kościoła wykańczają go finansowo i zniszczeniem reputacji? Ile milionów sądy zasądzą odszkodowania? Dowody przestępstwa? Po co? Sądy ich nie potrzebują.
W artykule jest za to mowa o poważnych zarzutach i to pewnie wiarygodnych, bo gdyby nie to nie byłoby zatrzymania i postawienia zarzutów. Dodatkowo wg innych mediów zakonnik miał od trzech lat nie wykonywać posługi duszpasterskiej ze względu na nieobyczajne zachowania wobec innych kobiet.
Jeśli chodzi o przyszły proces karny, to jego podstawą są dowody, którymi mogą być także zeznania świadków, pokrzywdzonych czy oskarżonego. Przy tego rodzaju sprawach trudno o inne dowody. Gdyby tych dowodów nie było lub gdyby nie były wiarygodne, to już na etapie postępowania przygotowawczego Prokurator nie stawiałby zarzutów, tylko umorzył postępowanie ze względu na brak uzasadnionego podejrzenia przestępstwa. Ostatecznie wiarygodność tych dowodów będzie oceniać Sąd i jeśli uzna, że nie było podstaw dla oskarżenia, to oskarżonego uniewinni.
Zarzucanie jednak z góry, że sprawa jest jakąś ustawką, to nic innego, jak zarzucanie kłamstwa pokrzywdzonej (obecnie 19 lat, w czasie domniemanych czynów chyba 7-9 lat).
Kończąc myśl - zarzucanie nie tylko kłamstwa pokrzywdzonej, ale także tego, że prokuratorzy nie potrafią rzetelnie ocenić tej sprawy albo też (patrząc na twoje wywody), że Prokuratura bierze udział w jakimś spisku przeciwko Kościołowi.
To teraz zadaj sobie pytanie - czy twierdzisz, że Zbigniew Ziobro, szef i nadzorca tej Prokuratury prowadzi jakąś kampanię represji przeciwko kapłanom Kościoła Katolickiego?
Kończąc - jeśli coś "wykańcza" Kościół, to trwająca wiele dziesięcioleci czy stuleci procedura systemowego ukrywania molestowania seksualnego i stania zawsze po stronie sprawców, a nigdy ofiar. Obecnie nastawienie władz KK się zmienia, ale mało kto ma złudzenia, że nastąpiło to z powodów innych, niż strach przed karami i stratami finansowymi (patrz skandale pedofilskie KK w USA). Kościół niszczą sprawcy przestępstw i Ci, którzy ich ukrywali i zapewniali bezkarność. A nie ich ofiary.
Niedawno w Kołobrzegu prokurator orzekł, że dziecko w łonie matki nie jest człowiekiem i uniewinnił matkę za urodzenie dziecka w upojeniu alkoholowym, bo orzekł, że dziecko w łonie matki nie jest człowiekiem! I co ? To też min Ziobro? Ten człowiek powinien być natychmiast wydalony ze stanowiska prokuratorskiego! Ciekawe jak wytłumaczysz ten nagły wysyp oskarżeń księży za "przestępstwa" z dawnych lat? Czy nieobyczajność też jest przestępstwem? Jeżeli tak, to Owsiak powinien już odsiadywać dożywocie!
Teraz sądy. Po co antypolska "opozycja" tak broni sądów ustanowionych nam przez ruskiego okupanta po drugiej wojnie? Jedną z przyczyn jest możliwość niszczenia porządku publicznego, a Kościoła w szczególności!
HENRYKU, czytam czwarty twój komentarz, coraz dalej oddalający się od tematu artykułu i widzę, że nie ma chyba szans na rzeczową dyskusję. Czy na serio uważasz, że każdy ksiądz czy zakonnik, wobec którego zostały ujawnione zarzuty związane z molestowaniem seksualnym, jest niewinny i fałszywie pomówiony, to czemu w stosunku do tak wielu z nich instancje kościelne orzekały kary, w tym wydalenie ze stanu duchownego?
Przepraszam, nie skończyłem myśli - jeśli ci ludzie są skazywani przez sądy państwowe (jeśli czyny nie przedawnione), co miało miejsce w bardzo wielu krajach (Polska, Irlandia, USA, Australia i nie tylko) i jeśli dodatkowo skazywani są oni także przez sądy kościelne, to czemu twierdzisz, że skazywani są wyłącznie na podstawie pomówień?
Nawet jeśli procesy te (państwowe i kościelne) bazują na osobowych środkach dowodowych, jak zeznania świadków, to nie znaczy a priori, że bazują one na pomówieniach. Pisząc w ten sposób zarzucasz krzywoprzysięstwo wszystkim pokrzywdzonym i wszystkim świadkom potwierdzającym to, że takie czyny miały miejsce. A także samym sprawcom, którzy niekiedy tknięci sumieniem przyznawali się do winy.
Pisząc o tym "pomówienia" sam pomawiasz tych wszystkich ludzi, a dodatkowo wskazujesz, że sędziowie państwowi i kościelni w tych sprawach są albo głupcami albo niegodziwcami.
PS. Trudno, aby procesy w takich sprawach bazowały na dowodach pisemnych czy nagraniach audio czy wideo. Choć i tak się zdarza, bo już było kilka przypadków spraw, które wypłynęły po jakiś nieobyczajnych sms-ach.
Chcesz zniszczyć komuś życie (kogoś)? "Przypomnij" sobie sprawę sprzed wielu lat i oskarż go o molestowanie. To zawsze działa. A przy okazji jeszcze jest szansa na wyłudzenie odszkodowania i to nie od "sprawcy", tylko od Kościoła/zakonu, na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności, wykończenia tegoż finansowo i doprowadzenia do bankructwa.
Jeżeli faktycznie udowodni się winę, to odszkodowanie powinien zapłacić każdy, kto nie zareagował na sygnały płynące do molestowanego dziecka. Także zakon, jak przymykał oczy nie widząc dziwnych zachowań zakonnika. Jak oskarżenia okażą się nieprawdą, odszkodowanie powinien zapłacić ten, co fałszywie oskarża.
Jeżeli potwierdzą się oskarżenia, to trzeba wprost zapytać się zarówno o brak reakcji otoczenia ofiary, ale też o to, czy współbracia w zakonie domyślali się co się dzieje. To że powinno się przestrzegać podstawowych zasad klauzuli zakonnej, czyli min. nie wpuszczać osób postronnych na teren domu zakonne, że powinno być jawne i otwarte miejsce do spotkań ze świeckimi, że przełożony powinien wiedzieć co robi podwładny to są oczywistości.
Z drugiej strony, jeżeli oskarżenia okażą się nieprawdą, to trzeba z całą surowością prawa ścigać fałszywych oskarżycieli. Bo bardzo łatwo dziś fałszywymi oskarżeniami niszczy się ludzi.
Kolejny raz prezentuje Pan przejaw kultury gwałtu. Zapowiedź surowych kar za fałszywe zgłoszenia stosowana jest w celu zastraszenia ofiar, by nie zgłaszały spraw w ogóle. Ofiara nie dość, że musi się zdobyć na odwagę, by pójść na policję, nie dość, że musi jeszcze raz przeżywać dawne doświadczenia i dać upokorzyć się przed obcymi, którym będzie opowiadać o tym, jak odarto ją z godności i intymności, to jeszcze ma się bać więzienia, gdyby okazało się że zarzuty nie były wystarczająco mocne. W starciu z instytucją Kościoła, która ma dostatecznie środki, by sprawa nie wyszła na jaw oraz ze sprzyjającą Kościołowi prokuraturą efekt mrożący jest zagwarantowany.
Droga Anno Ewo - "Kolejny raz prezentuje Pan przejaw kultury gwałtu" - mylisz się, wiem dokładne co znaczy być fałszywie oskarżanym, wiem, co znaczy przejść ścieżkę dochodzenia, choć sprawa była oczywista od początku, wiem, co znaczy być "trędowatym" bo osoba oskarżająca ma wielki dar przekonywania że jest ofiarą, choć opowiadała bzdury. Wiem, bo kilka lat byłem ofiarą takich oskarżeń. I o ile mnie to nie ruszało, to moi bliscy również oskarżani bezpodstawnie bardzo to przezywali, szczególnie że działo się to w bardzo trudnym czasie dla mojej rodziny. Więc proszę, nie opowiadaj nieprawdy, że równowaga prawna jest szkodliwa dla ofiary. Nie, zarówno ofiara, jak i posądzany przez nia sprawca maja takei same prawa, a sad ma obowiązek rozstrzygnąć jak sytuacja wyglądała. I czyni to na bazie wiarygodnych dowodów, a nie oczekiwań tych, co posądzają innych co do zasady o całe zło świata.
"Jest Pan księdzem?" - nie. Ale jakie to ma znaczenie, czy sowiecki nie może być obiektem fałszywych oskarżeń? Nie życzę nikomu znalezienia się w sytuacji, gdy trzeba się bronic przed fałszywymi oskarżeniami. Stąd nigdy nie wydam na nikim zaocznie publicznego wyroku, bez wcześniejszego prawomocnego sądu.
Ma to znaczenie. Pedofilia księży różni się od wszystkich innych przestępstw. Przestępstwa seksualne w Kościele popełniane są ze świadomością istnienia instytucji, która chroni sprawców oraz z wykorzystaniem wsparcia wiernych. Sprawca nie będący księdzem nie może liczyć na pomoc parafian, którzy skutecznie zaszczują ofiary. Dlatego w tych przypadkach prawo musi stać po stronie ofiar, zapewniając im bezpieczeństwo. A nie straszyć więzieniem ofiary.
Cóż, kolejna fałszywa teza mająca na celu kolejny raz atakowanie Kościoła i parafian. Czyżby całe to pisanie ma służyć atakom na Kościół, zamiast pomagania ofiarom? Jak sie Pani tak martwi o prawa ofiar księży, to proszę założyć fundację, zebrać grupę prawników etc. Pani ataki nie pomagają ofiarom, pomijając bowiem stek pomówień dochodzi jeszcze odrzucenia zasady domniemania niewinności - fundamentu prawa. Dla jasności - widziałem też jak łatwo jest dziś pomówić księdza i jak trudno się z takich pomówień wyplątać. I to nie w wypadku kwesti molestowania czy pedofilii.
I znów to samo, czyli kolejne kłamstwo. Proszę przeczytać ze zrozumieniem, a nie rzucać bezpodstawnych oskarżeń. Atakiem na Kościół nie jest to ze ofiary się zgłaszają, atakiem są tylko i wyłącznie Pani słowa napisane 12.02.2020 11:32. I to przez takie pisanie niszczy Pani (nie Kościół) możliwość dochodzenia przez ofiary pedofilów sprawiedliwości. Ofiary mają prawo mówić, ale nikt poza sądami nie może uznać podejrzanego za winnego. Co więcej, gdy to co mówi się publicznie nie zostanie udowodnione przed sądem trzeba liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Bo takie jest po prostu prawo. No chyba, że Pani usilnie podważa nie tylko Kościół, ale też instytucję prawa.
Widzę bardzo Panu zależy, by ofiary milczały. W Ameryce po skandalach pedofilskich wprowadzono prawo znoszące przedawnienie czynów dokonanych przez Księży. Nie ma też sankcji za fałszywe zgłoszenia. Widać ktoś mądrzejszy od Pana uznał, że warto zachęcić ofiary do mówienia, by prawda zwyciężyła. Dzięki tej zmianie udaje się ukarać winnych.
Dlaczego nie poprze Pan dobrych rozwiązań amerykańskich? Gdzie ofiara ma zapewniony maksymalny komfort, jaki może dać prawo? Pan proponuje coś zupełnie innego, gdzie ofierze grozi się więzieniem.
Ależ ja piszę o odpowiedzialności za fałszywe pomówienia. I naprawdę nie życzę Pani, aby kiedyś ktoś Panią pomówił, aby to Pani musiała udowadniać swą niewinność. Bo wtedy pewnie Pani zrozumie, co znaczy być fałszywie oskarżonym. Jak upokarzające są rozmowy na Policji czy w Prokuraturze, gdy się jest niewinnym a ktoś w sposób perfidny pomawia mając w tym swój interes.
W sprawach o gwałt fałszywe oskarżenia stanowią ułamki procentów. Ale argument złych kobiet pomawiających o gwałt niewinnych mężczyzn jest powszechnie wykorzystywany przez mężczyzn, którym nie w smak jest powstrzymanie kultury gwałtu.
No i znów kłamstwo - co ma wspólnego mówienie o prawie z kulturą gwałtu? Cyba ze zależy Tobie, aby każdego posądzonego o gwałt mężczyznę bez sądu wsadzać do więzienia. Także Twojego męża.
Ponad 90% gwałtów w Polsce nie jest zgłaszanych. Bo kobiety boją się konsekwencji prawnych. I uważają, że nikt im nie uwierzy, bo przecież każda kobieta kłamie. Czy Panu zależy na dalszym utrzymywaniu tego stanu?
Nie oskarży. A wie Pan dlaczego? Bo tylko takim jak Pan wydaje się, że dla nas zgłosić gwałt, choćby i fałszywie to jak pójść na zakupy. Fałszywe oskarżenia o gwałty praktycznie się nie zdarzają, są na poziomie ułamków procentów. I bardzo łatwo takie oskarżenia zweryfikować. Lepiej jest więc ochronić i zapewnić sprawiedliwość tym 90% naprawdę zgwałconych kobiet, niż deptać ich godność z troski o nieistniejący problem fałszywie oskarżanych mężczyzn.
Tak, tak. Fałszywe oskarżenia o gwałt się nie zdarzają. "Journal of Forensic Psychology szacuje, że około pięć procent corocznych zgłoszeń gwałtów to nieprawdziwe oskarżenia."
I łatwo takie zgłoszenia zweryfikować, ciekawe jak. Więc jak najbardziej może zaistnieć sytuacja, ze jakaś kobieta oskarży twojego męża i co wtedy zrobisz? Uwierzysz jej, czy jemu?
Szacunki, które Pan podaje opierały się na analizie wszystkich przypadków fałszywych gwałtów w Ameryce. W większości zgłoszenia te nie wskazywały żadnej konkretnej osoby. W komentarzach do badań wskazano, że liczba fałszywie oskarżonych i następnie uniewinnionych mężczyzn w Ameryce w latach 1989-2017 wyniosła zaledwie 52 przypadki. Identycznych przypadków fałszywego oskarżenia o morderstwo wynosiła w tym czasie 790 przypadków, mimo, że gwałtów jest ośmiokrotnie więcej, niż morderstw. Podobna analiza z Wielkiej Brytanii, gdzie na 216 fałszywych zgłoszeń o gwałt tylko 126 nadano dalszy bieg. Spośród nich tylko 39 wskazywało konkretną osobę. Jedynie sześć osób spośród nich aresztowano, dwie skazano, ale natychmiast uniewinniono. W tym samym okresie w Ameryce zgwałconych zostało 23 miliony kobiet, z czego 90% nie zgłosiło sprawy. Więc jak jakaś kobieta oskarży fałszywie o gwałt mojego męża, to zagram wtedy w totolotka, bo tak samo prawdopodobne jest, że trafię szóstkę.
No cóż, przykład ze Szweckiej akcji #MeToo pokazuje, że nie jest tak trudno wygrać w totolotka. Pomijam paranoję z Włoch, bo w końcu czemu ktoś nie może oskarżyć Pani o molestowanie. I tutaj wiadomo, męski wstyd i męska duma i nastawienie społeczne powodują, ze takich oskarżeń jest bardzo mało. I pewnie gdyby nie inicjatywa publicznego opowiadania o gwałtach jednej Włoszki, to pewnie by nie wyszło, że ona ma coś na sumieniu.
No i życzę jednak, aby jakaś dawna koleżanka Pani męża nie "przypomniała" sobie, albo np. jakaś kobieta, która poczuła się skrzywdzona nie poszła na Policję z oskarżeniami o molestowanie.
Bo jak widać nie mam szans na przekonanie Pani Anny Ewy, że zasada domniemania niewinności jest prawnie obowiązująca. Cóż, nie życzę jedynie aby ktoś Panią fałszywie oskarżył w jakiejkolwiek sprawie.
Fałszywe zgłoszenia o gwałt pojawiają się najczęściej w dwóch przypadkach. Pierwszy, to zgłoszenia od rodziców nastolatki, która zaszła w ciążę i by uniknąć kary mówi, że ktoś ją zgwałcił. Drugi, typowy dla Ameryki przypadek, to zgłoszenia gwałtu, by uzyskać dostęp do bezpłatnej opieki medycznej podczas ciąży. Jest też trzecia, bardzo wąska grupa, to osoby, które regularnie zgłaszają fałszywe oskarżenia. Często są to osoby z zaburzeniami psychicznymi, które same w przeszłości doświadczyły przemocy. Nie rozmawiamy o zasadzie domniemania niewinności, tylko o straszeniu ofiar odpowiedzialnością prawną za fałszywe oskarżenia, przy jednoczesnym tworzeniu fałszywego obrazu, że fałszywe oskarżenia to codzienność i każda z nas może trafić do więzienia, bo w sprawach gwałtów to tylko kłamiemy.
Rozumiem, czyli dla Ciebie standardowa formułka pod PIT dotycząca odpowiedzialności karnej jest straszeniem podatnika, a podobna formuła stosowana w Sądach jest straszeniem świadków. Nie mam już więcej pytań, bo to co wypisujesz przestaje być poważne. Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za to co mówi i nie ma żadnych podstaw aby z takie odpowiedzialności wyłączać ofiary gwałtów czy molestowania. A czarne owce #MeToo pokazały, jak łatwo jest kogoś oskarzyć i jak żenująco niskie uzyskał w Szwecji fałszywie oskarżony o gwałt. To tez przeczy Twoim słowom, jak łatwo się wybronić z takich oskarżeń.
Doskonale wiem, że nawet nie próbuje Pan zrozumieć piekła, jakie codziennie spotyka zgwałcone kobiety, że chce Pan porównywać zgłoszenie gwałtu ze złożeniem PIT. Akcja Mee Too pokazała jak ogromną skalę ma molestowanie seksualne, powszechne przyzwolenie na przemoc seksualną i obecna kultura gwałtu. Ale Pan nie zwraca uwagi na cierpienie milionów kobiet na całym świecie, tylko skupia się Pan na incydentalnych przypadkach, rozdmuchanych do czerwoności, byle tylko ośmieszyć inicjatywę mającą na celu powstrzymanie przyzwolenia na molestowanie.
Pytam się, czy standardowe uprzedzenie o odpowiedzialności karnej jest straszeniem? I zamiast uciekać w kolejne oskarżenia poproszę o prostą odpowiedź Tak/Nie? I drugie pytanie z prośba o prostą odpowiedź Tak/Nie - czy w wypadku oskarżeń o gwałt/molestowanie uznajesz zasadę domniemania niewinności?
Moje zdanie Pan zna. Straszenie odpowiedzialnością karną przy jednoczesnym podkreślaniu na każdym kroku, że kobiety kłamią jest zastraszaniem. Zasadę domniemania niewinności zostawiam prawnikom. To, że komuś udało się uciec od odpowiedzialności, na przykład przez przedawnienie, nie oznacza, że jest niewinny. A teraz ja zadam Panu pytanie. Czy chce Pan, by kobiety nadal bały się zgłaszać gwałty?
Czyli kluczenie, a nie odpowiedzi. Kobiety nie mają czego się obawiać, jak zgłaszają faktyczne gwałty, ale powinny się obawiać gdy fałszywie oskarżają. Takie jest prawo, wiec reszta to tylko jakieś insynuacje wynikające z chęci odrzucenia kanonów o które się pytałem.
Co to ma do moich prostych pytań? Próba brania na litość na mnie nie działa, bowiem znam na pewno większe piekło niż złożenie zeznań. I aby było jasne - bylem przesłuchiwany w związku z fałszywi oskarżeniami pod moim adresem i proszę sobie wyobrazić takie piekło, gdy niewinnego człowieka traktuje się jak winnego.
Zgwałcone kobiety przeżywają to przy każdym zgłoszeniu. Pan przynajmniej ma komfort, że wie, że jest Pan niewinny i to Pana trzyma. Kobiety po pójściu na policję potrafią wyjść z przekonaniem, że są winne. Ta wina towarzyszy im latami, często do śmierci. A na Pana pytania odpowiedziałam.
Odpowiedzi tak/nie nie było, było kluczenie. A jak znasz przypadek, ze ktos przekonany o swej winie zmienił zdanie po przesłuchaniu to pomóż mu uporać się z tym, a nie używaj publicznej litości.
Jako kobiety działamy, by nikt nie musiał się uporać z wtórną wiktymizacją ofiar gwałtu. Zniesienie sankcji karnych o charakterze mrożącym jest jednym z naszych postulatów.
"Zakłada Pan, że oskarżenia mogą być fałszywe. " - zakładam, ze mogą być albo prawdziwe albo fałszywe. Trudno to zrozumieć? Trudno zresztą przyjąć do wiadomości starą wywodzącą się z prawa rzymskiego zasadę, że bez udowodnienia winy nie można kogoś uznać za winnego.
Mówię o elementarnej empatii, nie o wyroku. Mało kto z komentujących tu staje po stronie ofiary, niejako z automatu uznając, że zarzuty to jedynie pomówienia. Bez sądu wydajecie wyrok, że dziewczyna kłamie. A nawet ewentualny wyrok skazujący zakonnika pewnie Pan Henryk uzna za zemstę "czarownic".
"Bez sądu wydajecie wyrok, że dziewczyna kłamie." - kolejna nieprawda. Nie umiesz przeczytać ze zrozumieniem, czy specjalnie przekłamujesz cudze wypowiedzi?
Dowody widzieli za to Benedyktyni, którzy zawiadomili Prokuraturę. Dowody widziała też Prokuratura, która zleciła zatrzymanie zakonnika. O dowodach musiał też wiedzieć zakonnik, który ukrywał się poza klasztorem.
Dziękuję adminowi za usuwanie moich komentarzy:-) Nawet przychylnych Kościołowi. Czyżby czyni się to hurtowo w GN, bez względu na treść? Dziwnie to wygląda, gdy z dyskusji wyrywane są komentarze paru osób a zostają inne:-):-):-)
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
W artykule jest za to mowa o poważnych zarzutach i to pewnie wiarygodnych, bo gdyby nie to nie byłoby zatrzymania i postawienia zarzutów. Dodatkowo wg innych mediów zakonnik miał od trzech lat nie wykonywać posługi duszpasterskiej ze względu na nieobyczajne zachowania wobec innych kobiet.
Jeśli chodzi o przyszły proces karny, to jego podstawą są dowody, którymi mogą być także zeznania świadków, pokrzywdzonych czy oskarżonego. Przy tego rodzaju sprawach trudno o inne dowody. Gdyby tych dowodów nie było lub gdyby nie były wiarygodne, to już na etapie postępowania przygotowawczego Prokurator nie stawiałby zarzutów, tylko umorzył postępowanie ze względu na brak uzasadnionego podejrzenia przestępstwa. Ostatecznie wiarygodność tych dowodów będzie oceniać Sąd i jeśli uzna, że nie było podstaw dla oskarżenia, to oskarżonego uniewinni.
Zarzucanie jednak z góry, że sprawa jest jakąś ustawką, to nic innego, jak zarzucanie kłamstwa pokrzywdzonej (obecnie 19 lat, w czasie domniemanych czynów chyba 7-9 lat).
To teraz zadaj sobie pytanie - czy twierdzisz, że Zbigniew Ziobro, szef i nadzorca tej Prokuratury prowadzi jakąś kampanię represji przeciwko kapłanom Kościoła Katolickiego?
Kończąc - jeśli coś "wykańcza" Kościół, to trwająca wiele dziesięcioleci czy stuleci procedura systemowego ukrywania molestowania seksualnego i stania zawsze po stronie sprawców, a nigdy ofiar. Obecnie nastawienie władz KK się zmienia, ale mało kto ma złudzenia, że nastąpiło to z powodów innych, niż strach przed karami i stratami finansowymi (patrz skandale pedofilskie KK w USA). Kościół niszczą sprawcy przestępstw i Ci, którzy ich ukrywali i zapewniali bezkarność. A nie ich ofiary.
Nawet jeśli procesy te (państwowe i kościelne) bazują na osobowych środkach dowodowych, jak zeznania świadków, to nie znaczy a priori, że bazują one na pomówieniach. Pisząc w ten sposób zarzucasz krzywoprzysięstwo wszystkim pokrzywdzonym i wszystkim świadkom potwierdzającym to, że takie czyny miały miejsce. A także samym sprawcom, którzy niekiedy tknięci sumieniem przyznawali się do winy.
Pisząc o tym "pomówienia" sam pomawiasz tych wszystkich ludzi, a dodatkowo wskazujesz, że sędziowie państwowi i kościelni w tych sprawach są albo głupcami albo niegodziwcami.
PS. Trudno, aby procesy w takich sprawach bazowały na dowodach pisemnych czy nagraniach audio czy wideo. Choć i tak się zdarza, bo już było kilka przypadków spraw, które wypłynęły po jakiś nieobyczajnych sms-ach.
Henryk pewnie pisze o tych "czarownicach" co to je Kościół łapał i palił w XVII wieku i niespecjalnie na to potrzebował dowodów. ;)
Jak oskarżenia okażą się nieprawdą, odszkodowanie powinien zapłacić ten, co fałszywie oskarża.
To że powinno się przestrzegać podstawowych zasad klauzuli zakonnej, czyli min. nie wpuszczać osób postronnych na teren domu zakonne, że powinno być jawne i otwarte miejsce do spotkań ze świeckimi, że przełożony powinien wiedzieć co robi podwładny to są oczywistości.
Z drugiej strony, jeżeli oskarżenia okażą się nieprawdą, to trzeba z całą surowością prawa ścigać fałszywych oskarżycieli. Bo bardzo łatwo dziś fałszywymi oskarżeniami niszczy się ludzi.
Wiem, bo kilka lat byłem ofiarą takich oskarżeń. I o ile mnie to nie ruszało, to moi bliscy również oskarżani bezpodstawnie bardzo to przezywali, szczególnie że działo się to w bardzo trudnym czasie dla mojej rodziny.
Więc proszę, nie opowiadaj nieprawdy, że równowaga prawna jest szkodliwa dla ofiary. Nie, zarówno ofiara, jak i posądzany przez nia sprawca maja takei same prawa, a sad ma obowiązek rozstrzygnąć jak sytuacja wyglądała. I czyni to na bazie wiarygodnych dowodów, a nie oczekiwań tych, co posądzają innych co do zasady o całe zło świata.
Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapewnić ofierze wsparcie prawne, materialna etc.
Nie życzę nikomu znalezienia się w sytuacji, gdy trzeba się bronic przed fałszywymi oskarżeniami. Stąd nigdy nie wydam na nikim zaocznie publicznego wyroku, bez wcześniejszego prawomocnego sądu.
Jak sie Pani tak martwi o prawa ofiar księży, to proszę założyć fundację, zebrać grupę prawników etc. Pani ataki nie pomagają ofiarom, pomijając bowiem stek pomówień dochodzi jeszcze odrzucenia zasady domniemania niewinności - fundamentu prawa.
Dla jasności - widziałem też jak łatwo jest dziś pomówić księdza i jak trudno się z takich pomówień wyplątać. I to nie w wypadku kwesti molestowania czy pedofilii.
I łatwo takie zgłoszenia zweryfikować, ciekawe jak.
Więc jak najbardziej może zaistnieć sytuacja, ze jakaś kobieta oskarży twojego męża i co wtedy zrobisz? Uwierzysz jej, czy jemu?
No i życzę jednak, aby jakaś dawna koleżanka Pani męża nie "przypomniała" sobie, albo np. jakaś kobieta, która poczuła się skrzywdzona nie poszła na Policję z oskarżeniami o molestowanie.
Bo jak widać nie mam szans na przekonanie Pani Anny Ewy, że zasada domniemania niewinności jest prawnie obowiązująca. Cóż, nie życzę jedynie aby ktoś Panią fałszywie oskarżył w jakiejkolwiek sprawie.
A czarne owce #MeToo pokazały, jak łatwo jest kogoś oskarzyć i jak żenująco niskie uzyskał w Szwecji fałszywie oskarżony o gwałt. To tez przeczy Twoim słowom, jak łatwo się wybronić z takich oskarżeń.
I drugie pytanie z prośba o prostą odpowiedź Tak/Nie - czy w wypadku oskarżeń o gwałt/molestowanie uznajesz zasadę domniemania niewinności?
* * *
www.ceramik.home.blog
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.